Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kolejny wygrany dzień?


O Boże, ale jestem zmęczona. Cały dzień z miejsca na miejsce, praca... Teraz piję winko i odpoczywam :)

Czemu uważam ten dzień za wygrany? Od jakichś paru dni mam straszne parcie na słodycze, ciągle o nich myślę, marzę... To strasznie ciężkie, bo jestem słodyczoholikiem. No więc dziś po pracy, jako że widzę efekty odchudzania, postanowiłam sobie w końcu dogodzić i kupić czekoladę jogurtową (moją ulubioną), ale w drodze do domu zmieniłam zdanie i oddałam ją mojej mamie z którą spotkałam się na zakupach.

Ale jestem z siebie dumna :). Zastanawiam się tylko, czy to nie jest trochę chore. No bo jakbym zjadła odrobinę czekolady, to od razu poczułabym, że dieta zaprzepaszczona i pewnie, jak zwykle, zaczęłabym się obżerać. Cała ja. Myślę, że moje życie jest ciągłą walką, męczącą, wykańczającą, ale najważniejsze to umieć ze sobą wygrywać.

DZISIEJSZE MENU:

Śniadanie: owsianka z bananem

II śniadanie: serek wiejski lekki 200g, pół papryki, pół ogórka

Obiad: 75g grillowanej piersi z kurczaka z warzywami na patelnię

Kolacja: jabłko 200g

W SUMIE: 941kcal B:53g/W:130g/T:29g

AKTYWNOŚĆ:
basen 40min