Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tyle roboty, a ja nic


Taa, wróciłam z tańca, powinnam zabrać się za naukę tekstów, a tu co? Dupa. Wolę leżeć z komputerem na kolanach i przeglądać Vitalię :).

Dziś na tańcu zauważyłam zmianę w swoim wyglądzie, ale i tak nigdy nie będę w pełni zadowolona. Zawsze ramiona, brzuch, nawet nogi, chociaż wszystkie spodnie ze mnie spadają...

Jutro zajęcia z K. Zobaczymy, czy jakoś zareaguje, pewnie jak zwykle na grupowych zajęciach nie będzie zwracał na mnie jakiejś szczególnej uwagi. Ehh... A co najgorsze koleżanka zapowiedziała, że przyniesie pyszną szarlotkę i obrazi się, jeśli jej nie zjem. Jak mam jej wytłumaczyć, że NIE MOGĘ? Mam ścisłe postanowienie, a nie chcę wyjść na jakąś wariatkę (którą zresztą jestem...). Mówiłam już, że mam siebie dość?

Dzisiaj w pracy przygotowałyśmy szefowej prezent urodzinowy. Jako, że uwielbia Kinder Bueno kupiłyśmy jej kilka i do każdego doczepiłyśmy metkę (pracuję w sklepie odzieżowym) na daną okazję, była zachwycona! :)

PS kupiłam sobie w pracy czarną kurtkę, jest cudowna! :)

DZISIEJSZE MENU:

Śniadanie: koktajl owocowy (banan, kiwi, mała pomarańcz) z otrębami granulowanymi

II śniadanie: serek wiejski lekki 200g, pół ogórka, pół papryki

Obiad: grillowana pierś z kurczaka 75g z warzywami na patelnię

Kolacja: jabłko 200g

W SUMIE: 944kcal B:56g/W:129g/T:27g

AKTYWNOŚĆ:
Taniec 1,5h