Do obiadu było wszystko w porządku:
ś: kromka razowca, twarożek z pomidorem, szklanka mleka z kakao
IIś: jogurt pitny 0%
obiad: sałatka z tuńczykiem i jajkiem
deser: owoceee
I w sumie się zaczęło...2 kostki czekolady, jedna fantazja, lody, ciastko i wieczorem mama upiekła proziaki i moskole, więc oczywiście musiałam pojawić się w kuchni!
Przynajmniej teraz widzę, ile tego jest, choć samo wypisanie i tak nie oddaje ilości pochłoniętego jedzenia :(
Najgorsze, że zaczęłam myśleć. O wszystkim, co mnie martwi, przeraża i niepokoi. O problemach, których nie potrafię rozwiązać na dzień dzisiejszy. I to mnie przerasta. Jeśli już wpadnę w tę paranoję, to koniec...nie chcę, by całe moje życie kręciło się wokół jedzenia. A mam wrażenie, że jestem totalnie słaba. Znów zmarnowałam dzień, znów zaprzepaściłam przez swoje słabości..nienawidzę TAKICH dni. Nienawidzę być bezsilną. I złą na siebie! A najgorsze jest to, że albo to ja zaczynam mieć obsesję, albo ludzie wokół mnie. Nagle wszyscy zaczęli mówić tylko o odchudzaniu, dietach, tyciu, chudnięciu itd. Tak, jakby to, kto ile schudł, przytył, czy jak wygląda, świadczyło o jego wartości..wiem, że sama przecież staram się schudnąć, a przede wszystkim zmienić styl żywienia - pozbyć się napadów, takich dni jak dziś. Ale do cholery nienawidzę oceniania kogoś przez pryzmat jego wyglądu, a ostatnio coraz więcej o tym słyszę od osób bardzo mi bliskich. Czy to ja zwariowałam?
angelisia69
30 sierpnia 2013, 15:34Zalezy co ;-) plaszczyk,legginsy i 1sze buty Galeria Ursynow.Trampy i torebka CCC
kijaneczka
28 sierpnia 2013, 20:31stało sie i juz - nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko wziąść poćwiczyc i spalić słodkości. Najważniejsze nie być na +, już lepiej stać w miejscu.