Moja mama znów się popisała wsparciem dla swojej nieidealnej córki. Przez ostatnie dni miałam naprawdę fatalny nastrój odnośnie swojego wyglądu. Wszystko mi w sobie przeszkadza. Uda, brzuch, to że nie jestem drobna jak inne dziewczyny. I sytuacja z dzisiaj przelała czarę goryczy. Powiedziałam przy mamie, że idę jeszcze pobiegać. Na co ona, żebym nie biegała tyle bo mi się strasznie uda rozbudowały i nie miałam wcześniej takich. A ja jej mówię, że zawsze miałam taką budowę tylko wcześniej miałam galaretowate uda, a teraz mam mięśnie. A ona dalej przy swoim i że w ogóle robię się potężna. No po prostu mi ręce opadły. Poszłam do pokoju i poszłam ryczeć. Mam jej dość. Nie mogę założyć spódnicy, bo wyglądam potężnie, bo mam grube nogi, bo ona chce żebym wyglądała dobrze i mi mówi jak mam dobrze wyglądać a nie sprawia mi przykrości przecież. Jestem okropna, nienawidzę siebie, nigdy nie będę taką jaką chce być.