Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rozstanie.


Zabawne, że piszę tu tylko gdy jest źle. To chyba oznacza, że nie mam komu się wygadać. Wszystko mi się posypało...I to wszystko przeze mnie. Nie potrafię być asertywna. Nie potrafię myśleć racjonalnie. Niedawno zerwałam z chłopakiem po prawie dwuletnim związku. Nie udźwignęłam jego stanów emocjonalnych. Zazdrości. Awantur. Płaczu, histerii. Bo miałam znajomych, bo miałam kolegów. Jego nienawidzenie świata, życia i każdego, komu się spodobałam. Jego grożenie, że sobie coś zrobi. Nie pozwala mi odejść...wczoraj na tej cholernej imprezie, której tak bardzo teraz żałuje, zrobił mi przy wszystkich sceny zazdrości...przy nowych osobach, z którymi chodzimy do grupy. Najgorsze, że jesteśmy razem w tej cholernej grupie. Ludzie próbowali jakoś reagować, ale to nic nie dało. Całą drogę do domu wbijał mi do głowy, jaka jestem podła, jak liczą się tylko dla mnie koledzy, a nie on, jaką jestem cholerną egoistką, jaka jestem nienormalna i jak bardzo mnie nienawidzi! całą godzinę, bez przerwy, non stop: "podła", "zła", "najgorsza na świecie", "egoistka".. i jeszcze w tej całej historii chłopak, którego poznałam w tej nowej grupie. Teraz już chyba nie chce utrzymywać ze mną kontaktu. Zresztą wcale się nie dziwię po wczorajszym...jak ja się pokażę na zajęciach...nie wiem co mam robić..całe szczęście, że chociaż mama mnie w tym wspiera. Opisałam jej każdą sytuację z naszego związku. Myślałam, że to ze mną jest coś nie tak, że przecież on chce mi nieba przychylić. A ja jestem niewdzięczna i nie potrafię go pokochać, tak jak on mnie. Bo on przecież nie miał nikogo prócz mnie…uzależniał wszystko ode mnie. Dni, w których się nie widzieliśmy były dla niego beznadziejne, a w których się widzieliśmy, najwspanialsze. Każdy swój nastrój uzależniał ode mnie… myślałam, że okazuję mu miłość na swój sposób. Przecież dzień w dzień bywał u mnie. Robiłam mu obiady, kolacje, piekłam tylko dla niego. Jak miał problem z jakimiś cholernymi projektami, notatkami, to odwalałam to za niego. Ale wczoraj się dowiedziałam, że to nic, że ja nigdy nic dla niego nie robiłam. Chciał, żeby wszyscy się o nas dowiedzieli i nastał dzień, że się dowiedzieli. Ale jemu było mało, chciał żebym im o nim mówiła, że teraz wychodzę z nim, że jest u mnie… I teraz ciągłe smsy i dzwonienie…wczoraj do rana...co ja mam robić… wszyscy po kolei się odwracają… ja już chyba nawet jestem gotowa przejść na zaoczne studia, bo tego nie wytrzymam teraz…

  • Katterina

    Katterina

    4 kwietnia 2014, 13:26

    czasem nawet napisanie tego co się czuje, wyrażenie emocji zwłaszcza negatywnych jest potrzebne. Czas leczy rany, choć pewnie teraz cięzko Ci i to bardzo, ale uwierz w siebie w własną osobę, Ułoży się wszystko, zobaczysz.

  • KulaKuleczka

    KulaKuleczka

    4 kwietnia 2014, 12:52

    Ja bym histeryka olała, prędzej czy później będzie musiał zrozumieć, a Ty pokaż innym że jesteś wartościową osobą i nie warto zwracać uwagi na jakiegoś obłąkańca. Każdy ma prawo do nowego życia w nowym otoczeniu. :) Trzymaj się ciepło, papa :)

  • Aibell

    Aibell

    4 kwietnia 2014, 12:36

    Kochana, trzymaj się z dala od niego, bo tylko Ci szkodzi...Nie możesz rezygnować ze swoich znajomych, zmieniać się, tylko dlatego, że jemu tak odpowiada. Bądź sobą i naucz się tej asertywności. Nie pozwalaj sobą pomiatać i obniżać swoją samoocenę. Zapamiętaj-jesteś wartościową, jedyną w swoim rodzaju osobą, która zasługuje na fajnego faceta, który będzie w stanie to docenić. Szkoda czasu na takie toksyczne związki. Trzymaj się ciepło i bądź silna :*