Ciekawe, jak uda mi się podjąć wyzwanie dwóch treningów z Ewą dziennie gdy już jeden daje w kość. ;-D Oki, daje energię, radość i satysfakcję, ale wymaga wysiłku i pokonania bólu i ciężkości mięśni.
Za to gdy widać rezultaty - zapomina się o bólu. Parę dni temu udało mi się zapiąć koszulę, która wcześniej służyła tylko do okrywania się - bo nie mogłam jej dopiąć. Ostatnio luźniejsza zrobiła się inna, skórzana kurtka. A w jednej nogawce spodni już zmieszczą się dwie moje nogi. :-D Poza tym już raz zaplątałam się w nogawkę i mało nie przewróciłam. Znakiem tego, że za jakiś czas trzeba się wybrać do sklepu po spodnie tzw. przejściowe. :-D O i może po jakąś maść dla (pseudo)sportowców.
Robić jakieś przerwy, czy lepiej nie?