No i dopadło mnie na dobre. Niestety nici z Zumby i Pilates też odszedł na drugi plan. Ech. Gardło boli, z nosa leci, do tego jelito grube obkurczone, przy okazji kolana szwankują. Raj na ziemi...
Jedno w tym wszystkim dobre - nie chce się jeść. Baaardzo rzadko mi się to zdarza. Często nawet jak jestem chora, to apetyt dopisuje :) Ważyłam się dziś (wyjątkowo wcześniej - zazwyczaj dzień ważenia wypada w sobotę, ale teraz wyjeżdżam) i... 0,5 kg w dół. Nieźle :)
Weekendowy wypad w takim stanie, to chyba nie jest dobry pomysł, ale co tam. Lato się kończy, trzeba korzystać. Będzie grill! Pierwszy w tym roku. I pewnie ostatni. Będzie kiełbasa z musztardą :P Mam na nią ochotę od ponad pół roku. Ciekawe tylko czy wyczuję smak...
Pozdrawiam!
headvig
11 września 2011, 15:08wyczujesz :)