w niedzielę ukończyłem pierwszy w moim życiu oficjalny półmaraton w Parku Śląskim. Biegałem już taki dystans parę razy, ale to na treningach. Teraz było "na prawdę". Pogoda bardzo dobra. No może ciuuut za ciepło. Do przebiegnięcia były 3 okrążenia po 7km. Kiedy kończyłem drugie okrążenie, dobiegając do linii mety, zobaczyłem że organizatorzy rozwijają przede mną szarfę finiszu. Przez moment (krótki) poczułem się jakbym wygrał ten bieg ;-). Ale oczywiście to nie było dla mnie, tylko dla zwycięzcy który dosłownie w tym samym momencie kończył bieg. Zbiegłem więc grzecznie na bok, aby nie psuć zwycięzcy radości .... :-) i .... pobiegłem dalej na swoje ostatnie okrążenie.
Czas miałem jak na siebie b.dobry 1:55:50. Za miesiąc kolejna połówka. Powalczę o poprawę czasu. Choćby o 1s. :-)
Mileczna
6 października 2014, 15:55kurcze taka byłam ostatnio skupiona na nie popadnięcieu w depresję ,że całkiem przegapiłam Twoje osiagnicia! gratulacje zatem x2!
Casiopea
15 września 2014, 13:56Gratuluję jak cholera. Ja zaczęłam biegać w listopadzie '13 ale popełniłam jakiś straszny błąd i zraziłam się kosmicznie, choć miałam i zapał i motywację i warunki i wszystko:( Robiłam dyszkę w godzinkę bez żadnego przystanku i byłam z siebie naprawdę dumna. I wszyskto szlag trafił :(
Casiopea
15 września 2014, 13:56Komentarz został usunięty