Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Teściowa w moim życiu


Dzisiaj i wczoraj 53,2kg, czyli znów spadek o 0,5kg 😍 Jednak ta dieta wysokotłuszczowa sprawiała, że nie chudłam. Innego wytłumaczenia nie wiedzę, bo teraz mam zdecydowanie mniej ruchu, a waga jeszcze spadła. Wczoraj mierzyłam te moje dżinsy w 36, już tylko w udach mi się odrobinę zwijają, ale tak to są wszędzie dobre. W końcu!! Dżinsy zawsze się rozchodzą, więc pewnie gdybym z godzinę je ponosiła to te też by były dobre, tylko jeszcze się za to rozciąganie ich nie zabrałam. 

A tak to dziś wyjazd do Pl :) Najpierw do dziadków ślubnego, bo telefon komórkowy im się zepsuł i ktoś musi zerknąć. Jak zwykle nie ma kto, tylko mój został. Rzadko coś potrzebują, ale jednak zawsze jeśli już to wszystko spada na mojego męża. Teściowa z mężem też jak przyjażdżają to tylko nam sie zwalają na głowę, bo nie mają swojego życia, między nimi też się nigdy nie układało, dlatego szukają dodatkowego towarzystwa. Ona nawet do własnych rodziców nie chce jeżdzić, zawsze nam sie próbuje wcisnąć. Mam już dosyć tej jego rodziny szczerze mówiąc. Teraz w sierpniu pzyjadą teściowa z teściem i też wielce wymaganie, żeby z nimi czas spędzić. Jeszcze na wczasy chcą razem jechać i mój mi wmawia, że to normalna rzecz... nic normalnego nie ma w jeżdżeniu na wczasy z teściami, gdzie za teściową się nie przepada i nikt mi tego nie wmówi. Tak to nam się zadzwiwiająco w związku układa, ale o nich się kłócimy strasznie. Teraz teściowa dopiero co była to mój mąż spędził z nią w końcu ze 12 dni. Co prawda nie brał urolopu przez ten czas i tylko jeden weekend z nią był, ale ja musiałam wyjechać na tydzień(akurat mi się to szczepienie trafiło w Pl), bo nie chcę z kimś mieszkać tyle czasu. A teraz ma drugi urlop i z nów trzeba pod nich rezerwować jakieś 10 dni... a mój oczywiście najchętniej to by całe 3 tygodnie z nimi spędził, bo teraz na tyle przyjadą. No ja mam już dość. Powiedziałam, że może na 3 dni z nimi jechać do dziadków i na tydzień jak się tak uparli to z nimi gdzieś jechać(chcą wziąć syna, więc nie chcę też im zabraniać kontaktów z wnukiem, bo zaraz mnie mój oskarży o to... zresztą może i dla małego lepiej, żeby miał jakiś fajny wyjazd. Ma 7 lat, jakoś z nimi przeżyje), ale w ogóle mi to nie odpowiada i tak. Już mnie po prostu dobija jak oni się wciskają w nasze życie, a ten mój wielce musi z nimi ciągle czas spędzać bo to rodzice, mieszkają daleko i rzadko ich widuje... ja też mam rodziców i też ich rzadko widuję, i byli u nas tylko raz. Każde z nich ma swoje życie i bardzo sie cieszą jak przyjeżdżamy, ale nie ma żadnego wciskania się w moje życie i planowania nie wiem czego pod nich. To odpowiedź mojego "Wasza rodzina jest inna". No i tyle panie i panowie w temacie. To argument z którymi nigdy nie wygram.

Mało tego, teraz teściowa dostała przeniesienie do Ukrainy na najbliższe kilka lat i chce do nas dojeżdżać na wyciezcki jak będę długie weekendy ze świetami państwowymi czyi nymi wolnymi dniami itp. Nosz kurw... mój mąz mó jeszcze tłumaczy, że to tylko po max 5 dni będzie... Nosz kurw... tak jak mówię. W ogóle mi to nie odpowiada!! Mam już jej tak dość. Ja serio rozumiem, że rodzina, jedynak, podróżowali całe życie więc nie mają innej bliskiej rodziny. Serio wszystko staram się zrozumieć. Ale ja nie chcę z obcymi ludźmi pomieszkiwać. A on mi daje alternatywę, że jak mi to nie odpowiada to on może wyjeżdżać z nimi beze mnie, bo tak bardzo mu zależy żeby spędzać z nimi czas... i niby trochę tak robimy w tym roku, ale to i tak jest dla mnie do bani.

Najgorsze, że chcielismy mieć drugie dziecko, ale ja sobie nie wyobrażam, że teściowa u mnie pomieszkuje, albo mąż mnie zostawia co jakiś czas na wyjazdy kilkudniowe bo mamusia to czy tamto, czy wczasy sobie zaplanowali rodzice z dorosłym synem, to jak mi nie pasuje pojadą sami. Zrozumiałabym odwiedziny po 2-3 dni raz na jakiś czas. Zrozumiałabym przyjazd na 5 dni raz w roku, kurde, nawet ten tydzień. Ale nie to co moi teściowie odwalają i wiecznie te oczekiwania, że się im czas w Europie będzie organizowało i przejazdy, bo tak im się nam zwalić na głowę najfajniej i najwygodniej. Syn się nimi zajmie, a jak będą chcieli odwiedzić rodziców, to syn ich zawiezie 4h i przywiezie, żeby pociagiem nie musieli. Oni sobie wyobrażają, że przez to, że oni sobie swojego życia nie zorganozowali to teraz wokół nas będą się wiecznie organizować, wszystkie wczasy, urlopi i dni wolne. I wiecznie na moim wiszą, co nie potrzebują to tylko on i on. Nawet z rzeczami, które sami mogliby wg. mnie załatwić, ale już kit. I tak jest dobrze, że przestali wydzwaniać do mojego męża jak się kłócą miedzy sobą, żeby ich pogodził, ale to oczywiście też ja musiałam wywalczyć bo przecież u nich jest wszystko "inaczej".  

W każdym razie żal mi strasznie, ale mimo, że już mieliśmy się zacząć starać to ja nie zgadzam się jednak na drugie dziecko jak teraz widzę jak oni sobie życie ze sobą wszyscy układają. Mam gdzieś takie ich układy, ale na rozwój rodziny to to nie są dale mnie warunki. A naprawdę bardzo chciałam i już byliśmy na to gotowi z każdej strony. No trudno. Umówilismy się na sesję internetową do terapeutki, z którą kiedyś już mielismy podobny temat i też chodziło o teściową, ale w końcu COVID spadł mi z nieba i problem sie sam rozwiązał, bo nie moga tak przyjeżdżać. Ale teraz mój koszmar wrócił i musimy wrócić do niej na terapię, bo bez niej się po prostu nie dogadamy. 6 mamy termin. Mój mąż najchętniej spędziłby z nimi cały czas jak oni mają, cały czas za nimi tęskni. A tym roku jest to pierwszy przyjazd teściowej na dwa tygodnie(i tak wywalczyłam, że chociaż na te 2-3 dni wyjechała do swoich rodziców, bo wcale nie planowała), a teraz na 3 tygodnie razem przyjeżdżają, z czego większośc czasu na szczęście do dziadków, a tam też oczekiwanie wielkie, że przeież mamy przyjechać i jeszcze wyjechać chcą razem na wyjazd nad morze... ja nie wiem dziewczyny, czy to jest wszystko normalne dla Was?? Moje koleżanki mieszkające w różnych krajach z rodzicami/teściami przyjeżdżają raz w roku na 5, max 7 dni i to jest wszystko. Jak trzeba coś załatwić to ewentualnie dojeżdżają, ale nie że młodej rodzinie się tak zwalają inni na głowę. Serio nic nie słyszałam o takich układach. Próbowałam podpytać kilku koleżanek, które żyją daleko od rodziny jak ja, i były bardzo zaskoczone, że my tak funkcjonujemy, jedna to wręcz zbulwersowana. Wszystkie powiedziały, że takie cś dla nich by nie działało. No i dla mnie też to do dupy działa. 

Sorry, musiałam się gdzieś wyzalić. Po prostu mnie boli, że mój maż doskonale wie, że przez takie głupie rzeczy związane z teściową ciągle mamy kwasy, ja nie chcę mieć w tych warunkach drugiego dziecka, na którym to jemu od kilku lat bardzo zależało o wiele bardziej niż mi, a tu po prostu mówi, że jak się nie dogadamy to trudni i nie będzie tego drugiego... jeszcze mnie co trochę oskarża, że ja mu ograniczam  nimi kontakt, bo on chciałby z nimi być dłużej bo tęskni... a ja tylko chcę, żeby to były jakieś krótsze terminy niżcałe ich urlopy. No ręce mi opadają. 

Idę się pakować. Jak zwykle musimy dodać sobie 3h drogi, żeby jechać do jego dziadka i naprawić mu telefon :/ No bo jasne, że nie ma kto. Córki się powyprowadzały do innych państw, tylko my tam dojeżdżamy. Już mam dość ich wszystkich. Nawet widzieć ich więcej nie chcę. Ciekawe czy te mediacje pomogą, bo my naprawdę chcemy zupełnie czego innego.

  • Magdalena_86

    Magdalena_86

    5 lipca 2021, 09:12

    Ja też byłam w szoku jak to przeczytałam, a jeszcze bardziej byłam w szoku jak przeczytałam komentarze, gdzie dziewczyny mówiły że to Ty jesteś winna. Na początku naszego małżeństwa w każdą sobotę miałam pobudkę od męża bo jedziemy do jego rodziców, my mieszkaliśmy w bloku, oni na działce i no cały czas trzeba było coś tam porobić, bo w mieszkaniu nuda. Ja wtedy pracowałam i studiowałam jednocześnie więc naprawdę byłam zmasakrowana i chciałam po prostu pochodzić w piżamie po domu, a tu sobota 6 rano pobudka bo jedziemy. W drugą stronę oczywiście tak nie było, do moich rodziców to zawsze kręcił nosem. W końcu po kilku dobrych latach i porodach powiedziałam dość. Masz życzenie to se jedz, ja zostaję, nie będę tam nocować i już. Tylko mój się z tym zgodził, czasem jedzie tam, zabiera dzieciaki i już ale wraca na wieczor. Z teściami uważam że mam super kontakt, są cudowni, chociaż w pewnym momencie musiałam się trochę odciąć od teściowej, bo wszystko zawsze wiedziała lepiej i wszystkie błędy wytykała mnie w prywatnej rozmowie a nie jak byłam razem z mężem, ale jest bardzo pomocna i już ja zaczęłam być bardziej asertywna w tym wszystkim. Ale nie dziwię Ci się że się buntujesz, wakacje, ok, raz na jakiś czas, ale nie co roku. My z rodzicami męża też byliśmy, nawet w podróży poślubnej, wiem masakra, ale to trochę dłuższą historia i zbieg pewnych okolicznosci ale powiedziałam stóp i już nie ma, i świetnie się sami ze sobą bawimy, oczywiście po jedziemy od razu odwiedzić ich czy moich. Tak musisz postawić granicę i się mocno jej trzymać. U ciebie trochę inna sytuacja bo mieszkacie za granicą, u nas jest raptem 40 km, ale to Wasza rodzina ma być na 1 miejscu a nie to że ojciec wyjeżdża na kilka dni bo musi spędzić czas z Mamusia. Szczerze życzę powodzenia i dużo siły.

    • daemon.next.door

      daemon.next.door

      14 sierpnia 2021, 11:27

      Mówi się, żeby traktować swoją teściową jak samemu by się chciało być traktowanym i to pewnie niektóre dziewczyny dotknęło. Ale ja sobie nie wyobrażam tak przesiadywać w mieszkaniu mojego syna, który ma już swoją rodzinę, bo to musi wywołać konflikt. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby to było inaczej. Mój mąż bardzo lubi moich rodziców i chętnie ich odwiedza, ale znowu z siostrą ma jakiś dziwny problem i jej mężem i ich unika... więc też się wkurzyłam bo ja tak samo zawsze dojeżdżałam do jego rodziny, dziadkowie mieszkają najbliżej więc z nimi widujemy się najczęściej, a jak mamy jechać do mojej to tylko się upewnia czy siostra będzie. A jak ma być to nie przyjdzie zazwyczaj. No to ja też doszłam do wniosku, że olewam, marne minimum mogę się spotkać z jego rodzicami, na jeden dzień przyjadę, ale nie więcej. Teraz on sobie pojedzie, żeby z nimi być te dwa tygodnie czy ileś. Nie jestem zadowolona, ale skoro tak chce to co zrobię. Po prostu z nim nie pojadę. Dzięki :)

  • EgyptianCat

    EgyptianCat

    4 lipca 2021, 22:06

    No cóż, nie zgraliście się w kwestii podejścia do rodziny a kompromis w tak ważnej kwestii wydaje mi się niemożliwy. Ja jestem taka, jak Twój mąż i nie wyobrażam sobie ślubu z osobą oczekującą, że ograniczę do grzecznościowego minimum kontakty ze swoimi rodzicami. No nie przeszłoby to za nic w świecie. Dla mnie to tak samo ważne, jak decyzja o posiadaniu bądź nieposiadaniu dzieci. Powinno się ją jasno określić przed ślubem, bo ja widać na Waszym przykładzie, skrajnie odmienne punkty widzenia generują stres i konflikty.

    • daemon.next.door

      daemon.next.door

      14 sierpnia 2021, 11:30

      Trudno takie rzeczy dogadywać przed ślubem, skoro przez lata takich długich wizyt w ogóle u nas nie było. Nikt nie przewidział, ze w tym roku teściowa będzie miała dwa długie urlopy i obydwa postanowi spędzić z dorosłym synem. Staram się szanować jego więzi, ale w sytuacji kiedy ja z teściową się nie dogaduje, a on chce z nią spędzić przynajmniej miesiąc w tym roku, czy ja tam będę czy nie, ze strony osoby która już założyła swoją rodzinę wydaje mi się taa ilość czasu po prostu nie fair.

  • RudiRydz

    RudiRydz

    4 lipca 2021, 20:58

    Ja traktuje moja teściowa tak jak bym sama kiedyś chciała być traktowana przez synowa, syn jest teraz moim całym światem(4 lata) i nie chciałabym by kiedyś tak mi wydzielał widzenia, żona oczywiście jest bardzo ważna ale matka też ... U Ciebie brzmi to tak jak by obca baba chciała coś od twojego męża nie wiadomo dlaczego:/ jedno są rodzinni inni nie warto to zrozumieć

    • daemon.next.door

      daemon.next.door

      14 sierpnia 2021, 11:31

      To wychodzi ponad miesiąc w tym roku z teściową, tylko o to chodzi. To jest pomieszkiwanie razem, a nie zwykłe wizyty w moich oczach.

  • karlsdatter

    karlsdatter

    4 lipca 2021, 19:40

    Nie wiem na jakiej płaszczyźnie dogadujesz się z facetem ale ja wolałabym żyć sama, niż w takim gęstym rodzinnym, zwarzonym sosie. Koszmar!

    • Arizdokato

      Arizdokato

      5 lipca 2021, 11:05

      ja również. Mąż nie ma odpiętej pępowiny i ewidentnie żona jest na drugim miejscu po mamusi. Szkoda dziewczyny.

  • Kaliaaaaa

    Kaliaaaaa

    4 lipca 2021, 18:03

    Hmmm ja mam "trudna " relacje z teściową. Mieszkamy daleko(500 km) Ona by chciała żebyśmy spędzali więcej czasu u niej, zwłaszcza ja z córką(albo sama córka). Stanęło na 2 tygodniach latem-w tym roku tydzień u niej i tydzień wspólnego wyjazdu. Gdyby nie pandemia bylibyśmy u niej z tydzień wiosna, ona u nas parę dni. Pewnie przyjedzie jesienią, możliwe że spędzimy razem święta. To chyba nie jest dużo mniej niż u Ciebie? Moj mąż jest jedynakiem, czuje się mocno odpowiedzialny wobec mamy (samotnej). Ja staram się to uszanować. Z drugiej strony -stawiam granice. Co roku od początku małżeństwa czesc urlopu spędzamy wyjeżdżając sami(bądź z córką). Świat też nie wszystkie spędzamy razem( ostatnio przez pandemię ale wcześniej też nie). Mniej więcej co trzecie z teściową( jedne z moja rodzina, jedne sami, co trzecie z nią). No i staram się pozytywów szukac- jak teściowa jest/my jesteśmy u niej-to sporo wychodzimy, zostaje z córką. Można iść we dwoje na kolacje, do kina czy na spacer z mężem. A teściowa czuje się doceniona że nam pomaga przy córce( i mała na dobry czas). Dlatego też się zgodziłam na wspólny wyjazd, ale z 6 dni, jedna całodzienna wycieczkę planujemy sami (dla oddechu). To eksperyment, zobaczymy jak wyjdzie. Oczywiście osobne pokoje w hotelu:) A jak teściowa jest u nas- to mój mąż z nią spędza czas, wychodzą razem, ja więcej wychodzę do własnych spraw czy na spacer. Przecież nie musisz z nią całego czasu spędzać? Wyślij ja z synem i wnukiem na męcząca wycieczkę typu zoo:)

    • Kaliaaaaa

      Kaliaaaaa

      4 lipca 2021, 18:07

      Może spróbuj jakieś limity z partnerem wynegocjować? Dodam że mój mąż sam jeździ do mamy(dodatkowo). Zasadniczo i tak uważam sytuację za mniej uciążliwa niż mieszkanie w jednym mieście i co niedzielne obowiązkowe obiadki i wpadanie na kawkę/ciągle niespodziewane wizyty. A wiem że by tak było, tego typu osoba jest moja teściowa. Zawsze może być gorzej:)

    • daemon.next.door

      daemon.next.door

      14 sierpnia 2021, 12:31

      Dużo zależy od teściowej, nie tylko ode mnie niestety. Moja teściowa po tym jak raz została z synem na kilka dni, syn się jej bał. Niestety nie jest zdrową osobą, jest bipolarna albo coś tego typu. Nie leczy się więc do końca nie wiadomo o co chodzi, ale jest bardzo niestabilna emocjonalnie i strach ją zostawić z dzieckiem. Może na godzinę ok, ale na dłużej już bym się bała. W tym roku stanęliśmy przy tym, że jak mąż chce się z nią spędzać czas to niech spedzają go sami. Ja sobie pojadę do mojej rodziny w tym czasie. Ale z tym mieszkaniem blisko, to nie mów hop, bo teściowa już zapowiedziała, że na emeryture chce kupić dom przy nas :D

    • Kaliaaaaa

      Kaliaaaaa

      15 sierpnia 2021, 12:38

      My tylko raz zostawiliśmy córkę z teściową na noc(nawet nie na całą dobę, jakieś 15h) i już się popisała....zostawiła córkę w aucie zamknięta i poszła coś załatwiać w urzędzie(nic palącego). Dla mnie zupełnie nieakceptowalne(córka niby się zgodziła, traumy nie miala-ale dla mnie to nie do pomyślenia). Absolutnie mojej nie ufam. Więc w grę wchodzi tylko jak mąż i córka jadą razem(mojemu mężowi ufam:) Zostawiamy córkę wieczorem na parę godzin, z zastrzeżeniem że nie życzymy sobie żadnych wycieczek. Córka ma już 7 lat więc wiemy co się dzieje. Zresztą to mądra dziewczynka. Moja teściowa ma jakiś uraz do Niemiec plus kupiła mieszkanie " na starość" w rodzinnym mieście w Polsce...czuje się w miarę bezpieczna:)

  • Kaliaaaaa

    Kaliaaaaa

    4 lipca 2021, 18:03

    Komentarz został usunięty

  • krolowamargot1

    krolowamargot1

    4 lipca 2021, 17:06

    Ja też tęsknię za moim ojcem. Dlatego pomieszkuje u nas 2-3 miesiące roku. Ale, my mamy duży dom i nikt nikomu nie przeszkadza

    • daemon.next.door

      daemon.next.door

      14 sierpnia 2021, 12:33

      Też zależy jaki ten ojciec jest pewnie, wtedy dla partnera może takie wspólne pomieszkiwanie być łatwiejsze albo trudniejsze. Duży dom by dużo ułatwiał, zgadzam się. U nas ta teściowa musiałaby być w salonie przez cały czas, bo mamy tylko trzy pokoje. Czyli jeden na drugim.

  • Julka19602

    Julka19602

    4 lipca 2021, 16:11

    A może tak postaw się w roli teściowej że Ty gdy twoje dziecko się usamodzielni chciałabyś co zobaczyć i pobyć chociaż 2 tygodnie w roku bo nie macie więcej bieżących kontaktów Czy to Ciebie nie boli nie będziesz tęsknić za swoim dzieckiem. A wyjazdy na wspólne wczasy możesz wyraźnie odmówić a nie uzalac się. Więcej szczerości w stosunku do teściowej a nie uzyskiwania do męża. A gdy teściowa się obrazi jej sprawa.

    • daemon.next.door

      daemon.next.door

      14 sierpnia 2021, 12:36

      No, ale to już były dwa tygodnie w zeszłym miesiącu i teraz jeszcze dodatkowe 3 będą. To jest ponad miesiac w tym roku. Wakacyjny wyjazd już powiedziałam, że dla mnie w grę nie wchodzi, ale mąż im jeszcze nie przekazał bo nie chciał przez telefon. Jak przylecą to zobaczymy jak zareagują.

  • Marcioszynka

    Marcioszynka

    4 lipca 2021, 13:27

    Współczuję. Tutaj niestety Twój mąż musi postawić granice. Wszystko fajnie, odwiedzinki itp. ale bez przesady. Nie wyobrażam sobie poświęcać całego swojego urlopu na goszczenie teściów ;/ Jeszcze, żebyście mieli z nimi jakiś wspaniały kontakt...No masakra ;/ Mój mąż też jest pod dużym wpływem rodziny, zawsze wszystko dla nich i w pierwszej kolejności. Teraz się trochę ogarnął i potrafi odmówić. Kurde, znikniesz zaraz :)

  • Berchen

    Berchen

    4 lipca 2021, 11:34

    O mein Gooot, hahahahaha, chociaz to nawet juz nie smieszne, musalam dwa razy czytac bo nie moglam uwierzyc i myslalam ze zle zrozumialam. Ten twoj maz to ma jakis problem - mysle ze wczesniej czy poznej dojdzie miedzy wami do krachu, ja bym juz dawno nie wytrzymala. W zyciu nie jechalabym na tyle czasu na wczasy czy nie goscilabym tyle tesciow, ja akurat zadnych nie mialam ale nie wyobrazam sobie. Sama jestem tesciowa i jak bywam w PL to jasne ze chce zobaczyc sie z dziecmi, byc troche z nimi ale nie siedze tygodniami na glowie. Nawet mieszkanie wynajmuje zebysmy nie siedzieli na kupie, zeby kazdy mial swoja przestrzen. To akurat uwazam za przegiecie w druga strone,ale jest konieczne bo nie chce zeby ktos sie przez nasza wizyte czul zle we wlasnym mieszkaniu (spanie, lazienka itd)

    • agazur57

      agazur57

      4 lipca 2021, 19:20

      U mnie w pracy dziewczyna ma syna, jest jej jedynym. Kiedyś powiedziałą, że jak on się wyprowadzi, to oni za nim się przeprowadzą. Bo on teraz lubi czas z matką spedzać. Myślę sobie: o majgod, biedny chłopiec.

    • Berchen

      Berchen

      4 lipca 2021, 19:31

      Oooo rany, chora,chyba nie ma zadnych zainteresowan, zadnego swojego zycia. Kiedys mialam tez taka kolezanke w pracy- jej jedynak byl jedynym tematem rozmow😂😂😂

  • agazur57

    agazur57

    4 lipca 2021, 11:16

    Twój małżonek ewidentnie jeszcze pępowiny nie odciął. Teraz ma własną rodzinę i tą powinien stawiać na pierwszym miejscu. Nie dziwię się Twojemu wkurwowi, bo ja bym z moimi nie wytrzymała tyle czasu, a co dopiero z obcymi. Myślę, że taka sesja, to dobry moment, żebyś powiedziała czego nie chcesz- bo w małzeństwie trzeba się zawsze liczyć z drugą stroną, bo tworzy się jednak tandem. A mediator może pomoże ustalić jakiś konsensus. Wypisałabym sobie czego nie chcesz- wyliczając dokłądnie, a jeżeli mąż tak lubi czas spędzać z rodzicami, zawsze można ustalić jakieś minimum.