Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień minął nieoczekiwanie w miarę spokojnie. Poza tym, że ostatnio ciągle jestem rozdrażniona, i to chyba nawet nie przez dietę, ale stres w pracy (nawet jak jestem w domu, niestety o niej myślę) i permanentny brak czasu na wszystko. W dodatku od niedawna mam zajęcia ze znienawidzoną docentką, na szczęście już ostatnie... Ale to też mnie wk... Denerwuje. Jak w tym kawale o babie prawie że.
Pod względem diety było dobrze, bo przez większość czasu byłam zajęta. Gotowałam, robiłam paznokcie, znowu gotowałam, bo to akurat uwielbiam. I obejrzałam przy tym chyba z pół drugiego sezonu amerykańskiego Masterchefa.
Fotomenu:
Śniadanie: omlet z trzech jaj (nie dałam rady zjeść całego) z cheddarem, salami i pomidorami, do tego papryka i pomidorki z bazylią.
Obiad: pupleciki w sosie carbonara, makaron i sałata.
Kolacja / przekąska: fit deser a la bounty znaleziony na Instagramie. Nawet nawet.
Plus 15 minut na orbitreku.
Jedzenie na jutro do pracy też mam już przygotowane, brakuje tylko śniadania. No i mam zamiar się zważyć (o ile nie zapomnę).
Dobranoc.
sacria
28 kwietnia 2021, 00:49Wrzucisz przepis na ten deser?:)