Dzień dobry!
Jest dopiero środa, a ja już ledwo zipię. Niby praca biurowa, niby niefizyczna, ale za to psychicznie jestem wrakiem tydzień w tydzień. 😂 Jedyne, co dobre, to że dzięki tej pracy w miarę regularnie jem, nie podjadam też raczej między posiłkami, chociaż pokus nie brakuje, ostatnio codziennie ktoś ma urodziny i przynosi ciasta, torty, wypieki... 😋 Trzymam się dzielnie i nie ruszam, ale ile mnie to kosztuje... 😂
Dwudniowe fotomenu.
Wczoraj:
Śniadanie: tropikalna owsianka z domową granolą.
Przekąska: jabłko i kalarepa, Prince polo.
Lunch: wege burgery, ogór małosolny, pomidorki, favita.
Obiadokolacja: wege kotlety z kapusty kiszonej i wędzonego tofu (u mnie była wege kiełbaska, bo tofu nie dostałam), puree, sałatka i bardzo niefotogeniczny ogór.
Do tego 15 minut orbiego.
Dzisiaj:
Śniadanie: malinowa owsianka z jagodami goji.
Przekąska: ogórek małosolny, rzodkiewki.
Lunch: domowe polenta cakes z papryką i warzywa na patelnię.
Obiadokolacja: zupa szaparagowa, kotlety z wczoraj, ryż z quinoą, marynowane pieczarki i zielona sałata.
Może zjem później jeszcze jabłko. W ogóle mam fatalne światło w jadalni i nie podobają mi się zdjęcia, no ale cóż...
Dziś też planuję orbiego, a na razie lecę gotować, bo jutro późno wrócimy i na pewno już mi się nie będzie chciało.
Aha, bilans wodny ostatnio coraz lepiej, w pracy woada co najmniej 1,5 l wody/herbat ziołowych.
💪
Marcioszynka
21 kwietnia 2021, 21:56Ale mi zrobiłaś smaka na ogóra małosolnego 🤤