Znalazłam to konto w sumie przypadkiem.. spojrzałam na datę, na wagę.. i wpadłam w panikę :D dzisiaj moja ukochana pokazała 97.6.. zamarłam. Zakładałam to konto mając 86 (wtedy już było o 16 więcej niż początkowa moja waga..- a teraz?!).
Postanowienie styczniowe przeciągnęło się w czasie.. najpierw choroba, 1, 2 antybiotyk - doleczyłam się, tydzień temu poszłam biegać - zachorowałam.. znowu tydzień opóźnienia.
Ale JESTEM!
Zmotywowana, pełna nadziei której już dawno nie miałam (przeprowadzka 1,5 roku temu strasznie dała mi w tyłek..jestem bardzo rozczarowana :( niedawno przełamałam się żeby sama wyjść z domu.. doszłam do wniosku że jak nie zabiją mnie tu żule to zabije mnie moja waga - trzeba sobie to powiedzieć wprost: ZDROWA OSOBA NIE MOŻE WAŻYĆ PRAWIE 100 KG W WIEKU 26 LAT! Mam większe przyspieszenie do 100 niż bugatti veyron.
Co się zmieniło?
- na pewno waga :/
- Franiu mieszka już z nami od ho ho hooo :D
- doadoptowałam królika którego ktoś pozbył się z domu..nie żałuję - Lili bardzo przypomina mi mojego najukochańszego Fifiego o którego walczyłam tyle czasu :( Cała trójka dogaduje się bardzo dobrze :)
- znalazłam pracę, na hali.. 8h dziennie..same nocki..6 NOCY W TYGODNIU ,psychicznie jestem wyczerpana... Jestem bardzo zmęczona. 25 latka zmęczona życiem, która mieszka w mieście pełnym żuli i przestępców. czujecie to?
Dobra, na koniec postanowienia :D :
- zamknąć błędne koło nie wychodzenia z domu,
- znaleźć w końcu jakieś koleżanki w tym mieście,
- zgubić kilogramy (marzę żeby mieć znowu 70 kg :( wiem, że to i tak dużo..ale od tego zaczynałam przed przeprowadzką do tego patologicznego miasta.)
- chciałabym spróbować trenować agility z Lilijką :)
Na razie tyle :) Zaczynam od jutra! Dzisiaj doleczam katar przed jutrzejszym bieganiem :)