Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
:D adopcjaaa


Wiem, że moje wpisy są tak systematyczne jak moja dieta :D
Ale dzieje się oj dzieje i to dużo dobrego :)

Wraz z chłopakiem mym, postanowiliśmy przygarnąć kotka.. nie pytajcie ile wykonałam telefonów :D ale jest! czeka na nas, w piątek jedziemy zobaczyć czy już zdrowieje (został znaleziony w stanie skrajnego wychłodzenia). Zależało nam na kotku młodym (nasza kicia ma prawie rok), i od osoby prywatnej/schroniska.

Jest bardzo dużo kotków w przeróżnych fundacjach.. ale procedury są zniechęcające.. najpierw ankieta z pytaniami o metraż mieszkania, czy to mieszkanie własnościowe czy wynajmowane? Jak nadmieniłam, że mamy współlokatora jeszcze do kwietnia to już entuzjazm Pani z fundacji spadał.. kolejne pytania o ciąże, czy planuje w najbliższych latach? a co się stanie ze zwierzakiem na czas ciąży? jak to co?! zostaje w domu. Szczerze - gdyby coś się okazało nie tak <<odpukuje w niemalowane>> to sama zaproponowałabym że przeprowadzę się na ten czas do mamy. Nigdy nie oddałabym zwierzaka! chyba że naprawdę bym sobie nie radziła (byłby bardzo agresywny), albo klepała taką biedę że groziłaby mi eksmisja i nie miałabym co dać zwierzakowi do jedzenia.

Kolejną rzeczą która osłabiła mój entuzjazm do fundacji - oględziny mieszkania - takie szukanie węża w szafach. Kiedyś mieliśmy psa, dużego, kochanego ale strasznie bronił mieszkania, bardzo rzadko zapraszaliśmy znajomych bo Maxa trzeba było zamykać w pokoju na ten czas. Później doszła padaczka i zamykanie psa bez kontroli było dla niego ryzykowne. Dlatego niekoniecznie lubię spraszanie ludzi do mieszkania. Zwłaszcza obcych ludzi, którzy będą mi oceniać warunki mieszkalne (a mieszkanie do którego przeprowadzam się wraz z chłopakiem do urodziwych nie należy :) ) i byłoby mi po prostu głupio bo "czułabym się biednie".

Tyle z gorzkich żali.
Na koniec zdjęcie kici która śpi obok :D


  • joanna20287

    joanna20287

    18 lutego 2015, 09:07

    My dopiero kupiliśmy mieszkanie na kredyt i jeszcze urządzamy,ale ze schroniska nie pytali o warunki ile pokoi jaki metraż.Tak jakby zależało im by oddać tego psa gdziekolwiek.NA moich oczach uderzyli psa.Dlatego ją wzięłam mimo że była naprawdę agresywna rzucała się do reki teraz jest cudownym psem.Spokojna i kocha ponad wszystko.

    • Danisiowa

      Danisiowa

      18 lutego 2015, 09:14

      jejku :( straszne jest to co piszesz, pies miał znaleźć pomoc u osób ze schroniska :( Podziwiam, nie umiałabym sama ułożyć psa (zwłaszcza jeśli byłby naprawdę agresywny) , u mnie zawsze wychowaniem zajmował się Tata. Naprawdę podziwiam i gratuluję :) Super , że psinka ma kochający dom.

  • joanna20287

    joanna20287

    18 lutego 2015, 08:38

    Jeśli ktoś ocenia Twoje mieszkanie to chyba nie jest twoim przyjacielem?Ja adoptowałam psa ze schroniska dużego i nie oddałabym jej nikomu.Metraż może nie powalający ale warunki nie do porównania

    • Danisiowa

      Danisiowa

      18 lutego 2015, 09:02

      Pewnie to jeden z moich "kompleksów" i zawsze mi się wydaje że ktoś kto wchodzi do mieszkania patrzy na jego standard. Zwłaszcza że moi znajomi mają raczej bajery w domu, kominki itp. U mamy (tu gdzie jestem jeszcze przez miesiąc) też są dwa psiaki ze schroniska, metraż jest duży - ale to też jest problem - nigdy nie ma kasy żeby coś zrobić prócz np. malowania ścian, a po śmierci Taty to nawet nie ma kto tego remontu zrobić.. tak źle i tak niedobrze... Co do fundacji - wiem że szukają jak najlepszych domów dla zwierzaków (które niejednokrotnie są po przejściach), ale są też rodziny (nierzadko wielodzietne) które mieszkają w skrajnej biedzie i kochają się bezgranicznie :)