Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Stabilność była, ale się zmyła :/
1 września 2015
Ostatni wpis sprzed 12 dni pokazywał wagę 66,0 kg i dokładnie tyle samo ważyłam jeszcze w ubiegłą sobotę rano. W sobotę kiedy to miał miejsce ślub razem z weselem naszych przyjaciół...
Było cudownie! Naprawdę, pod względem organizacyjnym i przeżyć było cudownie!
Sukienka, którą wybrałam leżała bez zarzutu, elegancko podkreślała talię i nogi. Brzusio jak na moje możliwości - płaski. Szczerze mogę napisać, że wyglądałam atrakcyjnie (Luby oszalał )
I nadszedł moment wniesienia (już w restauracji) bulionówki z rosołkiem... Jak akcja potoczyła dalej?
omomom...kotlecik...omom...łosoś...omom...frytki...taniec...chlup...pulpecik...omom...taniec...chlup...lody!(ojej, jak dawno nie jadłam słodyczy!)...omom...taniec...babeczki z kajmakiem...omom...jakie pyyszne...omom...jeszcze raz babeczka...omom...taniec...o! złapałam welon xD...chlup!..jabłecznik...omom..no przecież, tort weselny... ojej! sukienka mi się opina, stanik uwiera...omom...babeczki się skończyły? :( ehh...
tikaa
5 września 2015, 08:29hehe jakbym siebie widziała dwa tygodnie wcześniej :P
Nataliah1
2 września 2015, 22:07Tak to jest na weselach, jedzenie się samo prosi, żeby je zjeść, ale raz na jakiś czas można :) Trzymam kciuki, żeby waga była łaskawa :) Pozdrawiam