Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Waga zwariowała, leci w dół jak szalona!! :)
20 sierpnia 2015
Gdyby zawsze było prosto i lekko jak teraz, eh... Ale dzieje się tak ponieważ, jak pisałyście zresztą, waga wraca do równowagi po obfitym pokarmowo urlopie ;)
W poprzednim poście pisałam, że po powrocie znad bałtyckich tropików wyświetlacz pokazywał 68,5 kg, czyli wzbogaciłam się równiutko o 3 kg. Dzisiaj natomiast poranne ważenie zdecydowanie poprawiło mi humor, bo jest już 66,0 kg! :) Za moment liczę na osiągnięcie wagi wyjściowej (65,5 kg), a potem dalej powolutku w dół, w dół, aż do założonych 59 kg.
W ciągu ostatnich 4 dni nastąpiła redukcja o 2,5 kg. Sporo, ale liczę się z tym, że ten spadek w najbliższym czasie zdecydowanie spowolni się. A co robiłam?
Wróciłam do codziennego biegania (6-7 km), piję z rana napój ambrozję :D (pokrojony ogórek, liście świeżej mięty, plasterki cytryny zalewam wodą i zostawiam na noc w lodówce, mniam!). A dzienny jadłospis wygląda mniej więcej tak:
(śniadanie) chleb wieloziarnisty z np.wędliną/serem/łososiem, dużą ilością pomidora, ogórka,
(II śniadanie) kefir z dosypką ziaren słonecznika,
(przekąska) owoce,
(obiad) z reguły mięsno-warzywny: wszystko gotowane lub pieczone w rękawie, unikam tłuszczu jak ognia :D
(kolacja) pojawia się rzadko, z reguły jak jestem w gościach i wygląda podobnie jak śniadanie
Każdy posiłek ma swoją godzinę, organizm jest już do tego na tyle przyzwyczajony, że nie pojawia się u mnie uczucie głodu, nawet jeżeli mam długą przerwę między obiadem (17:00) a śniadaniem (9:00)
Z napoi codziennie pojawia się kawa x2, czysta H2O, herbata okazjonalnie, no i poranna ambrozja ;)
I tak pokrótce przedstawia się mój codzienny lifestyle, który ma mnie doprowadzić do upragnionego (wagowego) celu.
nalepka86
27 sierpnia 2015, 13:03Trzymam kciuki
GingerCat
20 sierpnia 2015, 11:31wow! jestem pod wrażeniem jeżeli chodzi o wytrwałość i menu. Gratulacje! trzymam kciuki.