Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Prywata./ Pesymistycznie patrząc w przyszłość.


Mam dziś mega zły dzień.
Okres mi się spóźnia, a ja chodzę podminowana. 
Najgorsze że cały dzień nic nie zrobiłam, jutro też nic nie mądrego zrobię, bo najpierw praca potem do domu a nie byłam 4 tygodnie więc z góry wiem jak będzie.
W piątek egzamin nic nie umiem, na poniedziałek projekt który był już gotowy do oddania ale okazało się że jest nie tak.
Tyle dobrego, ze chociaż na siłowni byłam. Myślałam że do domu wrócę szczuplejsza a tu  jak zawsze. 
Nie mam siły motywacji, chyba chciałabym odpocząć od diety ale jak nie wezmę się za siebie teraz to jak będę w wakacje wyglądać a z drugiej strony skoro nic mi nie idzie to może bez różnicy? Może własnie powinnam odpocząć, jeść normalnie, nic na siłę?
Ale jak ciągle słyszę od moich koleżanek ile to muszą schudnąć, a ja widzę jak moja figura zmieniła się na gorsze to czuję taką mega presja która w sumie nie pomaga. A po siłowni mam wrażenie że nogi jeszcze bardziej mi się rozbudowały.

Nie wiem nie potrafię, może po prostu jeść normalnie, jeździć rowerem na zajęcia,do pracy, czasem biegać czasem basen i wrzucić na luuuz? Może.

  • angelisia69

    angelisia69

    23 kwietnia 2016, 13:28

    za duzo presji naookolo i konczy sie wlasnie takimi dolkami.Moze przestan patrzec na innych i rob swoje,co z tego ze kolezanki chudna na wakacje jak po wakacjach popuszcza pas i znow wroca do swojej wagi.nie na tym to polega,lepiej sie zmieniac powolutku bez presji,na stale.a nie chwilowe diety 1000kcal i codzienne wizyty na silowni,zeby tylko w lato tylkiem zaswiecic,a pozniej co ma byc to bedzie.pomysl sobie tak szczerze sama przed sobam,czego chcesz?czy moze akceptujesz sie taka jaka jestes,czy chcesz sie zmienic?Uwierz niektorym jest dobrze nawet jak maja kilka kg na plusie i potrafia sie cieszyc z zycia.Figura to nie wszystko!

    • DecemberLady

      DecemberLady

      24 kwietnia 2016, 00:42

      Wiem, że waga i figura nie są wyznacznikami ale ja z jedzeniem mam problem od prawie 10 lat, więc szkoda mówić... Jak przytyję to jest koszmar dla mnie i wszystkich wokół. Kiedyś już miałam fazę, że nie chciałam wychodzić z domu, kupować nowych ubrań itp bo przytyłam, teraz mam podobnie. Ale ogółem mam dosyć tych nieudanych prób wprowadzenia ograniczeń, więc chyba przejdę na zdrowe odżywianie z podejściem że mogę ale nic nie muszę. Ale bez żadnych rygorystycznych diet i stawiania sobie celów do lata czy innej pory roku...