Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
uporządkować..zdecydować.. i wziąć się w garść!


Wariuje, tak poprostu.. wariuje z tego siedzenia w domu.. wariuje z tego przebywania z matką dłużej niż 3 dni.. wariuje z tego "nic nieróbstwa".. wariuje z tego jak zdaje sobie sprawę ze swojej beznadziejności..wariuje z tego upału.. wariuje ze wszystkiego! 

Waga? jak ważyłam się ostatnio spadła niby.. wchodze w rozmiar 42!!!! czasem 44.. zdaza się i 46, tu jest coś podejrzanego.. dziwne to.. ale ok.. przynajmniej nie wstydze się iść do przymierzalni.. zawsze w coś tam wejde! :D to jest pozytyw! meeega! najchętniej bym te wszystkie ciuchy powykupowała.. tak z radości! :D
Chodze w spódnicach.. sukienkach.. mam je różne, krótkie długie.. to jest szok..- nie miałam spódnicy na sobie od studniówki! czyli, raptem ledwie... 7 lat? hahaha 
chodze w bluzkach z odłoniętymi ramionami.. OPALAM sie! 
eh, sama się sobie dziwie.. ale mam już gdzieś to co mówią inni.. maluje paznokcie, czesze włosy w przeróżne fryzury.. zakładam różne ciuchy.. wyciągam stare szmatki... i mam w 4 literach co mają inni do powiedzenia! 

tylko czasem zdarza się, że nie mam po co wyjść z domu.. że spędzam w nim cały dzien.. bo nie mam po co.. bo nie mam z kim.. bo jest taki upał.. i to mnie frustruje.. może bym i gdzieś poszła.. ale z 20 zł w portfelu.. to tak nie bardzo wyskoczyć na zakupy.. a iść byle patrzeć na to co w sklepie..to juz wole posiedzieć w domu, bo bym wróciła wkurzona. Więc siedze sobie sama cały dzień.. oglądam chirurgów - od lipca 5 serii  już obejrzałam, jak wariatka wciąga mnie to.. 

wysyłam CV - ale w telefonie CISZA! w meilu -tez..
zarejestrowałam się na studia - ale już sama nie wiem co chce.. czy chce tam wracać, bo przeciez jak byłam młodsza tj.
miałam 19 lat - mówiłam, ze w wieku 26 lat będe niezależna finansowo.. i wogole bede kims innym.. 
jak miałam 21 lat - mówilam ze skończe inf, i pojde na medyczna.. 
w wieku 22 - mówilam WARSZAWA! i tylko WARSZAWA! 
w wieku 23 - ide na medyczna! a co mi tam.. to tylko 3 lata... pojde potem odrazu do pracy!
w wieku 24 - nie nawidze lbn.. po co mi to? bylo się wyniesc do wawy.. 
w wieku 25 - jest fajnie.. podoba mi się! to jest to! 
w wieku 26 - miało być tak pięknie, a wyszlo jak zawsze.. jak się broniłam chciałam zostac w lbn.. chciałam tam mieszkać, pracowac.. spodobało mi się to miasto.. po kilku tygodniach słuchania od każdego idz do wawy, sama nie wiem.. myśle o tym doktoracie, ale w wawie nie mam szans.. musialabym zaczac od nowa.. poznac uczelnie..poznac ludzi.. a tu już moge poprostu działać.. jechać na opinii, jechać na "znajomościach" i wiadomo łatwiej.. tyle,że jak mówilam chce prace! a praca.. mnie nie chce. Mogłabym dojezdzac i do wawy! przeciez całe zycie jezdze.. co to 2h.. przerabiane od 7 lat.. dobra książka.. dobra nuta.. dobry sen i mija szybko.. 2h w twe 2 z powrotem.. jak trzeba sie wytrzyma. Ale w lbn ludzie inaczej mysla.. oni nie widzą tej mobilnosci.. nikt nie chce dojezdzac.. a sama, jakoś się boje.. boje się ze się zakocham znów w Wawie.. lubie to miasto. Tyle, że w sumie wszędzie jestem sama.. czy tu, czy w lbn, czy w Wawie.. wszędzie.. 

nic mnie nie trzyma.. zaden facet, zadne dziecko.. zadne wlasne mieszkanie, zadne nic.. po porostu NIC! jestm mobilna.. ale słaba! tak, jestem słaba! SŁABA! 

i z tej słabości nie szukam pracy w moim rodzninnym miescie... nie wysłalam zadnego CV.. nic nie rozniosłam.. nie szukam pracy w Wawie.. uparłam się na ten lbn.. tylko czy warto???  czy warto tam tkwić??? rany, jestem na tyle słaba, żeby coś zmienić w swoim życiu.. tak cholernie słaba!!!! 

nikt nie chce mi pomóc.. każdy mówi ze to moja decyzja.. moja sprawa.. mój wybor.. nikt nie chce nawet poprostu ze mną o tym pogadać..rozważyć moje za i moje przeciw..kazdy chowa głowe w piasek i czeka na to co powiem.. chociaż każdy ma swój plan na mnie.. każdy chce zebym wybrała jego.. ale ja nie wiem czego chce! a to jest ten czas, czas kiedy musze zdecydowac.. siedze w domu bez sensu już 1.5 miesiąca.. bez zupełnego sensu.. i z każdym dniem coraz bardziej się frustruje.. 

a najbardziej frustruje mnie to, że nie wiem kim chce naprawde byc.. jako kto chce pracowac.. nie wiem czy chce być tą pielęgniarka.. czy chce być tym informatykiem.. czy chce być zupełnie kimś innym!!!! może pracodawcy, którzy to czytaja mysla o mnie to samo? i dlatego telefon milczy??? 

pora to posprzątać.. w końcu nikt nie zrobi tego za mnie! co myślicie? 
  • motiviann

    motiviann

    13 sierpnia 2013, 10:35

    Kazdy sobie w jakis sposob wyobraza przyszlosc. Po drodze oczywiscie z biegiem lat zmieniaja sie priorytety i wartosci, wiec i plany ulegaja zmianom.Najciezej jest odwazyc sie i podjac jakas decyzje, za ktora bedziemy odpowiedzialni. Niestaty odpowiedzialnosc czasami trudniej jest znosic niz niektre porazki (bo to samemu sie wybiera, bo tak sie kiedys chcialo itp.) Pamietaj, kazdy moze sie mylic - ale i tez uczyc na swoich bledach ! Nikt nie przezyje zycia za Ciebie i niekt nie bedzie wiedzial co Tobie najlepiej odpowiada. Wierze, ze odnajdziesz w sobie czastke ktora doda Ci energii na podjecie zyciowych decyzji i zycze by te juz podjete mialy same pozytywy :) Czekam na kolejne wpisy, czy zostajesz w rodzinnym miescie czy jednak Wa-wa , a moze cos innego?

  • trinity801

    trinity801

    10 sierpnia 2013, 09:39

    Ale czemu tak się boisz tej Warszawy? Naprawdę nie jest zła, ja ciągle lubię Warszawę, mieszkałam tam przez 2,5 roku :-) Co do pracy, to rzeczywiście, sama musisz zadecydować, ale może dobrym pomysłem będzie to spisanie wszystkiego na kartce, za, przeciw, i może Ci się coś w końcu wyklaruje? Nie rezygnuj z wysyłania CV, na pewno ktoś w końcu zadzwoni :-) A Twoje podejście do siebie bardzo mi się podoba - nie przejmuj się innymi i ich opiniami o Tobie, tak trzymaj :-)

  • vitafit1985

    vitafit1985

    9 sierpnia 2013, 22:26

    Spisz na kartce wszystko i zastanów się, co będzie najlepsze dla Ciebie:)

  • avocado91

    avocado91

    9 sierpnia 2013, 19:46

    co to ibn? i na jakie studia się zarekrutowałaś? pogubiłam sie troszke :P co Ty studiowałas w ogóle :D

  • patrishiia

    patrishiia

    9 sierpnia 2013, 19:43

    kochana telefon w końcu zadzwoni a w siebie trochę więcej wiary.Wiele ludzi nie wie co naprawdę chciało by robić,ale czasem zdarzają się różne sytuacje i to one wybierają za nas kim tak napradę będziemy.Trzymam kciuki ;-)