Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chyba wracam...


Chyba wracam, tak chyba, bo jest pewna tylko na chyba że dam radę. Od tygodnia jest źle. Z dnia na dzień było gorzej. Wszystko bez sensu. Wczoraj pękło. Powiedziałam wprost i na głos do innych, że ze mnie już nic nie będzie i że chyba przegrałam swoje życie. Dostałam zjazd i był płacz. A potem usnęłam jak dziecko, film mi się urwał. Wstałam rano i postanowiłam zrobić coś z tym moim życiem. Nie poddać się! 

"W końcu strach przed przegraną, nie może mnie wykluczyć z gry", a boje się. Boję się coraz bardziej. Bo już mi nie idzie odchudzanie. Bo jak chudnę za szybko to widzę wiszącą skórę. Bo cellulit mimo rollmasażu zrobił się większy niż mniejszy, a to dziwne bo po 4 razie był  już naprawdę mało widzialny a teraz po 5 jest gorszy niż był przed. To mnie dobiło. To sprawiło, że zwątpiłam. Ze piątek i sobotę miałam doła. Dla mnie w tym momencie już nie ważna jest waga kg (tak, jasne chciałabym bez krępacji zważyć się i widzieć 60 kilka kg, czy juz nawet początek 70), ale wygląd. Chce być zadbana, wrócić do swojego "warszawskiego" stylu**. Zaczęłam swoją "warszawską" przemianę w połowie czerwca, czyli 2mc temu. I są efekty, nie mogę powiedzieć, że nie. Chociażby w mojej szafie. Mam tyle ciuchów, że daaaawno nie miałam takiej liczby. Butów też. Balsamy, kosmetyki, nawet ostatnio znów zaczęłam używać kolorowych cieni a nie tylko make up no make up. Widzę tą przemianę. Ale jak to wczoraj określiła moja koleżanka brakuje mi czegoś do pełni szczęścia. 

Jestem rozwalona wewnętrznie. Od dawna w moim życiu nie ma faceta, chociaż jest -> jeden. Od bardzo dawna, ale to jasny układ, przynajmniej dla mnie to tylko kolega, on mi ciągle daje do zrozumienia, że chciałby więcej, ale ciągle go sprowadzam na ziemię i nic z tego nie będzie. Osobiście uważam, że ja w życiu już wykorzystałam swoje szanse na męża. Za wielu ich spławiłam. Za często zaczynało mi zależeć na nich w momencie kiedy odchodzili. A nigdy nie powiedziałam, że mi zależy. Co sprawiło, że od kilku lat jest cisza, zero motyli w brzuchu. 

Kolejna rzecz, to nie wiem co dalej zawodowo. Nie wiem gdzie chce żyć, co chce robić. Boje się coś zmienić, a uważam, że potrzebuje zmiany. Czegoś nowego, co pobudzi mnie do życia. Takich "motyli", takiej "adrenaliny", że będzie mi się chciało wstawać rano z łóżka, żyć i walczyć. Bo póki co to mogłabym przeleżeć w rozwalonym wyrze cały dzień. Do wczoraj, dziś wstałam po 8 z mnóstwem energii. Rozejrzałam się po kątach i ujrzałam, że mam ZNÓW wielki bałagan. Nie wiem jak ja sprzątam. Naprawdę nie mam pojęcia. Ale jest okropnie. Szklanki, kubki,talerze -> wszędzie. Kosmetyki -> wszędzie. Ciuchy -> w każdym kącie. Pranie gotowe do prasowania -> się wysypuje z szafy. Masakra jakaś. 

Nie wiem czego potrzebuje, kopa? to chyba nic nie da. Wsparcia? nie wiem czy ono mi pomoże. Najlepiej jak by wymyślili jakaś cudowną tabletkę na lepsze życie :) 

** "Warszawski styl" w moim ujęciu to mój dawny styl ubierania się i bycia. Czyli coś w stylu warszawskich "vipów", nie chodzi tu o kopiowanie kogoś, ale o "świeży" i promienny wygląd, cery, makijażu, dużo kolorów, zawsze zadbaną fryzurę i paznokcie, biżuterię (łańcuszek, bransoletki, kolczyki). Znalazłam coś na szybko, by wam pokazać o co chodzi, np: 

kiedyś bardzo często tak chodziłam na co dzień :) Do tego baleriny i bransoletki (tych mam całą wielką szufladę... i nie noszę)

Tu chodzi mi o ładne zgranie t-shirtu, marynarki, dzinsów i obcasów. Nie koniecznie w takich kolorach, ale ogólnie o taki styl :)

Taka chcę być: radosna, wesoła. Zadbana! Ale boje się, że gdy schudnę to moje problemy się nie rozwiążą tylko będą coraz większe....eh, głupia ja! 

  • katy-waity

    katy-waity

    17 sierpnia 2014, 16:13

    wiesz, lepiej świadomie szukać tego co chcesz w życiu, a to zawsze przynosi wątpliwości, niz iść jak slepe ciele bo taka jest naturalna kolej rzeczy;). Czasem taki moment przeplakania niektorych rzeczy dziala oczyszczająco Mi również odchudzanie ostanio nie szło, czułam, że jest to wina rutyny, dlatego zdecydowałam się na diete vitalii, zreszta znalazłam dziewczynę która na trej diecie "smacznie dopasowana" schudła 50 kg -ewitak1, podam Ci do niej link https://app.vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/odchudzanie/du_id/1447651 , bo może potrzebujesz takiej historii, że komuś się udało, i to az tyle, i co wazne Ewitak1 trzyma wciąż wage:) wszystko jest możliwe, tylko konsekwencja jest potrzebna, i nie można zwątpić w siebie (nigdy!) Ps ja też kiedyś ubierałam się ciekawiej, fajnie,(chciało mi sie) po prostu (niestety) z nadwaga myśle ze jak zatuszowac a nie jak pokazać, a to zmienia postać rzeczy, (ale staram się );)

    • deemcha

      deemcha

      18 sierpnia 2014, 17:56

      Dzięki za podsunięcie tego pamiętnika. Faktycznie potrzebna mi czyjaś historia by uwierzyć, że może się udać. Dzięki;*

  • czarnaowca001

    czarnaowca001

    17 sierpnia 2014, 13:45

    Brakuje Ci czegoś? Może po prostu celu, znalezienia swoich życiowych pasji i odrobiny odwagi żeby się w to rzucić? Zgaduję, bo Twój wpis przypomina mi mojego doła sprzed... pięciu lat. Wtedy pracowałam w innej branży za 700-1000 zeta, z brakiem perspektyw i zerową chęcią do działania. Ekonomię ktoś podsunął mi przypadkiem. Przekwalifikowałam się i dziś jestem zawodowo szczęśliwa, bo znalazłam coś, co lubię i co jest moją pasją, a jednocześnie daje naprawdę super kasę. Pięć lat temu nie wiedziałam, o co mi chodzi, wiedziałam tylko, że jest źle. Co do faceta - myślę, że ciekawi ludzie (faceci też) pojawią się w Twoim otoczeniu gdy będziesz robiła to, co lubisz i gdy będziesz postępować w zgodzie ze sobą. Dopóki sama nie uświadomisz sobie, o co Ci chodzi, nie będziesz szczęśliwa. Jeśli nie wiesz sama, może spróbuj coachingu - to jest bardzo pouczające doświadczenie.

    • deemcha

      deemcha

      18 sierpnia 2014, 17:59

      Właśnie moja historia jest taka, że ja już raz wywróciłam świat do góry nogami. Zrezygnowałam z "elitarnego" kierunku (w mniemaniu innych) na zbyt "pospolity" (też w ich mniemaniu). Lubie swoją pracę, ale finansowo już gorzej to wygląda, czasem bardzo gorzej i ciągłe komentarze innych, że źle zrobiłam. Szukanie mi innych zajęć i podsuwanie kolejnych możliwości zmiany pracy. To dodatkowo dobija i budzi kolejne wątpliwości. Dzięki :*

    • czarnaowca001

      czarnaowca001

      19 sierpnia 2014, 21:02

      Jeżeli tylko komentarze innych dobijają i budzą wątpliwości, to może jest to znak, że jednak nie jesteś do końca przekonana do swojego wyboru? Dla mnie to dobry test. Zastanów się. Powodzenia. :-)

  • SylwiaOna

    SylwiaOna

    17 sierpnia 2014, 12:32

    Przepraszam ze to napisze ale po przeczytaniu twojego wpisu ja kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi i w czym masz konkretny problem. Momentami miałam wrażenie że wynajdujesz sobie na siłę ....Jeżeli chcesz zmienić swoje życie to na pewno biadolenie nic nie pomoże. Jestes tu na vitalii to odchudzaj się bierz się w garsc to moze byc poczatek twojego nowego rozdziału......Nie no ręce mi opadły no. A najbardziej jak napisałaś:"Taka chcę być: radosna, wesoła. Zadbana! Ale boje się, że gdy schudnę to moje problemy się nie rozwiążą tylko będą coraz większe....eh, głupia ja! ". Kobieto no :( Weź to przeczytaj przecież sama się unieszczęśliwiasz :( Podkreślam bardzo Cię lubię i nie chce Ci dokopać ale siedzę jak wryta i dumam jak Ci pomóc. mam wrażenie, że sama nie wiesz czego tak na prawde chcesz....chcesz zmiany??? to zmieniaj się krok po kroczku!!!!!!!! a potem samo sie jakos wszystko ulozy.

    • vitafit1985

      vitafit1985

      17 sierpnia 2014, 13:18

      Podpisuję się obiema rękami pod wpisem koleżanki. Zastanów się nad psychologiem poważnie. Przeanalizuj swoje wpisy z ostatnich kilku lat. Ciągle są takie same - krótki zryw i ciągłe narzekanie. Postaw sobie 1-3 cele i codziennie coś rób. Chociaż 15 minut z każdej rzeczy. A nie tylko marudź, że nie dasz rady, a nawet jak dasz, to nie zmieni Ci życia. Jasne, że schudnięcie nie odczaruje Ci życia. Ale jak schudniesz, to po 1 zrealizujesz 1 ze swoich marzeń o byciu zgrabniejszą. Po drugie nawet schudnięcie 10 kg sprawi, że uwierzysz w siebie. Pomyślisz: "Wow, dałam radę tyle schudnąć, to i uda mi się nauczyć niderlandzkiego, zmienić pracę itp." I staniesz się pewniejsza, a to pozwoli realizować Ci rzeczy, o których byś nawet nie pomyślała.

    • katy-waity

      katy-waity

      17 sierpnia 2014, 16:15

      a ja to z punktu psychologicznego rozumiem, tak myśli ktoś kogo 'tłuszczyk' ma chronić jak mur przed zranieniem, rozczarowaniem innych/siebie/ i sobą/, a co więcej chroni przed samym sobą, taki dobry sposob na usprawiedliwianie swoich niepowodzeń "gdybym była szczupla to pewnie by się udało, było tak i tak..etc.."

    • deemcha

      deemcha

      18 sierpnia 2014, 18:04

      Dziewczyny, wzięłam do sobie to wszystko do serca! Dzięki :*

  • Zaczarowanaa

    Zaczarowanaa

    17 sierpnia 2014, 09:59

    Sugerujesz że tylko Warszawa ma styl??? Zamiast narzekać przejedz się po kraju i zobacz że"Twój warszawski styl"(skąd takie określenie???) wszędzie jest taki sam.Styl jakikolwiek by był nie świadczy o człowieku.Można być burakiem w warszawskim stylu.

    • deemcha

      deemcha

      17 sierpnia 2014, 10:09

      Oczywiście, że tak, można być burakiem w warszawskim stylu. Nie sugeruję, że Warszawa ma tylko taki styl. W każdym mieście są takie same sklepy, takie same ciuchy. I ja to doskonale wiem, nie muszę się przejeżdżać po kraju, bo robię to naprawdę dość często - przebywając w 3 miastach regularnie. To moje własne określenie i dziewczyny, które czytają mnie od dawna wiedzą o co chodzi. Nazywam to tak od dawna, równie dobrze mógłby to być i nowojorski styl, wrocławski, lubelski, kielecki czy pipidówkowy ale jest warszawski, bo sama mieszkałam przez pewien czas w warszawie i tak się ubierałam -> stąd jest dla mnie powrotem do poprzednich czasów i nazywa się "warszawskim". Teraz w warszawie już nie mieszkam, ale chcę się cieszyć życiem jak wtedy. Stąd "warszawski styl". Poczułaś się urażona, ale zupełnie niepotrzebnie.

    • Zaczarowanaa

      Zaczarowanaa

      17 sierpnia 2014, 10:12

      Zatem powodzenia w dążeniu do celu Ci życzę.

    • deemcha

      deemcha

      17 sierpnia 2014, 10:16

      Dziękuje :)

  • idealna_ja

    idealna_ja

    17 sierpnia 2014, 09:50

    powodzenia, uda Ci się!

  • ksiezniczka

    ksiezniczka

    17 sierpnia 2014, 09:49

    kochana ja też bym potrzebowała tych motylków w brzuchu))) Co do wiszącej skóry mi bardzo pomogły masaże bańkami chińskimi, po dwóch tygodniach regularnych masaży efekt był powalający, więc chudnij i się masuj. Teraz mam też nowy balsam i choć nie wierzę w cudowną moc kremów, te chyba troszkę pomagają bo nagle skóra zaczęła się napinać trochę bardziej https://app.vitalia.pl/zabieg-ujedrniajaco-modelujacy-efekt-x4-bingospa-i4383861318.html https://app.vitalia.pl/zel-do-ciala-z-kofeina-0-5-kg-redual-bingospa-i4384029999.html Taki styl też by mi się bardzo podobał, ale jakoś ciężko mi się zabrać, zresztą nie potrafię kupować ciuchów, ciągle kupuje to samo. Głowa do góry i chudniemy a potem cały świat należy do nas

    • deemcha

      deemcha

      18 sierpnia 2014, 18:05

      Myślę nad zakupem tych baniek, tylko ciekawe czy będę umiała je używać... :D A te balsamy też zapowiadają się świetnie. Dzięki ;*