Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Motywacja...


Znów znalezione natchnęło. Ostatnio znajduję tylko coś co mnie tak natchnie, że koniecznie muszę to skopiować tu, żeby nie zapomnieć. i o to, kolejna porcja: 

"Istnieją cztery źródła motywacji: konieczność, współzawodnictwo, inspiracja i desperacja.

Co najmniej trzy z nich wiążą się z odczuwaniem negatywnych emocji: strachu, frustracji, zazdrości, które zmuszają do zadania sobie pytań o to kim jesteś, czego chcesz i jak możesz to osiągnąć.

Można słuchać przez całe lata formalnej edukacji, że nie ma się talentu do nauki obcych języków, żeby w pracy za granicą nauczyć się mówić po angielsku, niemiecku czy francusku.

Można próbować dziesiątek diet i rzucać je przed upływem dwóch tygodni, ale jeśli nasi znajomi zaczną pić wodę zamiast piwa i jeść sałatki zamiast pizzy to łatwiej robić to samo. Zwłaszcza jeśli któraś z twoich znajomych, która była mniej zdolna i atrakcyjna nagle wyszczuplała i zaczęła umawiać się z facetami, którzy na ciebie nie spojrzą.

Można nie lubić siłowni i pytać siebie w imię czego masz się tak męczyć, ale kiedy od twojej formy będzie zależało twoje zdrowie, odbycie wyprawy po środkowej Azji lub utrzymanie pracy, którą kochasz to przestanie być to takie trudne.

Można mówić, że chce się zmian, ale dopóki obecna sytuacja jest znośna, to nawet nie kiwnie się w ich kierunku palcem.

Jeśli więc ktoś zastanawiał się dlaczego w przypadku większości osób obecny rok, łudząco przypomina poprzedni to dlatego, że w ich życiu nie występuje żaden z tych czynników. Ich sytuacja jest chujowa, ale stabilna. Nie napotykają wyzwań, przez które muszą się zmieniać. Ich znajomi mają taką samą moc sprawczą, jak oni. Marzenia przyjmują w ich przypadku postać słów „fajnie by było”. Na koniec, każdą negatywną sytuację, która ich spotyka, osładzają sobie, żeby była do przełknięcia. Funkcję cukru pełni obniżanie poziomu stresu poprzez pocieszanie się, gdybanie, używki, życie marzeniami i dostarczanie sobie prostych przyjemności – w końcu czekolada nie pyta, czekolada rozumie. Zamiast wybierać przyjemne życie wybierają jego uprzyjemnianie. Zacierając ręce czekają na piąteczek, na romans, na wyjazd nad jezioro i premię, której wydawanie da im dużo przyjemności, albo chociaż sprawi, że zamiast odczuwać ból w skali od 1 do 10 na siedem, będą czuć go tylko na pięć. Na chwilę będzie znośnie.

Problem w tym, że ludzie nie zmieniają się jak jest dobrze, średnio lub znośnie. Zmieniają się jak czują, że to co robili do tej pory nie działa. Unikając bólu blokują sobie drogę do zmian, bo odbierają sobie powód, dla którego mają ich chcieć.

Życie cię nie rozpieszcza? To zamiast marudzić grzecznie podziękuj za szansę jaką to tobie daje. Wiem, że mówiąc tak brzmię jak kawał mało empatycznego skurwysyna. Wiem, że możesz mieć ochotę na wykrzyczenie mi w twarz, że nie znam twojej sytuacji. I masz rację. Nie znam. Wiem tylko, że w 90% przypadków gdyby to, co do tej pory robiłeś działało, to byś się w niej nie znalazł, a w 100% przypadków daje ci ona szansę, żebyś zauważył, że nie jesteś z porcelany.

Rodzimy się silni, tylko później o tym zapominamy. Zaczynamy traktować się tak, jakby uderzenie miało rozbić nas na kawałki. Przestajemy więc być elastyczni, bo może to się źle skończyć. Robimy małe kroczki, a następnie dziwimy się, że patrząc wstecz nie widać nic istotnego. Balansujemy gdzieś na granicy przyzwoitości, pomiędzy rozpaczą, a marzeniami o domu nad lazurowym oceanem, ale nie doświadczając ani jednego, ani drugiego.

Rodzimy się kreatywni z możliwością wybrania dowolnej kariery, dowolnego miejsca do życia i dowolnych osób, z którymi możemy je spędzić.

Trudne sytuacje na swój przewrotny sposób przypominają, że wciąż mamy taką możliwość.

- volantificatio.pl"

Zmieniam się! Dziś postanowione. Przepłakałam pół dnia. Same łzy mi płynęły. Leżałam, oczy zamkniete, łzy płyną.. a głowie słowa T., które mnie postawiły na długie lata. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas o te 12 lat... tak bardzo! Wtulić się w niego, poczuć zapach. Usłyszeć głos, chociaz głos słyszalam dziś i to jego "Od dziś, już nigdy nikt... " i tu padały różne wersje. Wpajające mi jaka jestem silna, mądra i ważna. Genralnie dzień do dupy. Po maksie. Mioja współlokatorka omijała mnie szerokim łukiem, podejmowała próby, ale mi się nawet nie chciało gadać. Buzi otworzyć, więc twierdziła,że pierwszy raz widzi mnie w takim stanie. Fakt nie byłam dawno w takim stanie. Ale cóż co jakiś czas może trzeba coś przepłakać? Zrozumieć. I podjąć wyznanie. Znaleźć tą motywację do zmian! 

Ja ją znajduję. W końcu "

Rodzimy się kreatywni z możliwością wybrania dowolnej kariery, dowolnego miejsca do życia i dowolnych osób, z którymi możemy je spędzić." 
Dzisiejszy sukces? nie zapaliłam ani jednego papierosa dziś - chociaż korciło. Na obiad i kolację zjadłam zupę.. żadne tam niezdrowe jedzenie - no poza wafelkami. 
  • Lela6

    Lela6

    13 września 2015, 18:39

    Dziękuję za ten teks. Wydrukuję i powieszę na lodówce :)))