Obiecywałam sobie, że będę robiła pamiątkowe wpisy z odchudzania codziennie, żeby się dopingować i ... jak zwykle...
Nadrabiam więc zaległości z ponad tygodnia. Zdopingowana przez wpisy w stylu "chcieć to móc " (bez pokazywania palcem;) )ćwiczę dzielnie choć chwilkę ale codziennie. Jak nie stać mnie czasowo to choć parę pajacyków w codziennym biegu albo kilka przysiadów przed posiłkiem :) Staram się :D
Dietetycznie miałam wieeeelką wpadę w niedzielę. Ku mojemu zdumieniu nie potrafiłam powiedzieć stop. Zjadłam z 6 pączków i 4 rurki z kremem. Jak dziś o tym myślę robi mi się niedobrze. Żeby było śmieszniej to ja nie przepadam za słodkim. Co to było ?!!!?
Nie załamałam się ( tzn. w niedzielę tak, oczywiście). W poniedziałek wstałam z twardym postanowieniem i radosną chęcią. Czułam się i czuję do dziś jak po dobrej spowiedzi. Jak na razie treningi i dieta ok. Nawet bez bólu.Może nie zrzucę nic w tym tygodniu, ale choć odrobię tą niedzielę .
W sobotę , za duży kroczek ,poszłam na "Kobietę pierwotną" w wykonaniu pani Śleszyńskiej i... pozostańmy przy samym fakcie.
Pomału zaczynam myśleć o powrocie do tai chi. Zarzuciłam to z powodu braku czasu na treningi. Jeśli jest coś o czym marzę i za czym tęsknię to właśnie to : delikatna siła, powolna dynamika, czas wyciągnięty , jakby nie istniał ... w jednym ruchu, półgeście... nie goni mnie nic... jestem tylko ja, moje ciało i jego świadomość... TĘSKNIĘ !
tojojo
8 grudnia 2016, 10:18Jak domowe pączki to sprawa jasna- też bym dała radę :) Jeju czuję ich zapach!
rodopis
8 grudnia 2016, 07:13Czasem i ćwiczenia chwilkę dziennie mogą pomóc bo mogą przerodzić sie w dłuższą chwilę:)
tojojo
7 grudnia 2016, 13:24Sorry za "chcieć to móc" ale chyba pomogło? Z autopsji: weekend nie sprzyja diecie a szczególnie niedziela. Podziwiam możliwości: 6 pączków! Chyba miałaś syndrom "psa spuszczonego z łańcucha". U mnie tak bywa gdy na diecie poczuję zapach świeżego pieczywa
dens71
7 grudnia 2016, 19:37Synuś płakał ,że nic nie może bo 0 chemii, 0 tłuszczu, 0 mleka a ma ochotę na ciastko. Bardzo lubi pączki więc zrobiłam pieczone z konfiturą truskawkową własnej roboty. Wyszły jak smażone . Usiedliśmy i zjedliśmy na raz :D Myślałam - spróbuję czy warto. Zaczęłam i nie mogłam skończyć.