Pierwszy tydzień dobiega końca...Myślałam, że będzie dużo gorzej szczególnie ze zdrowym i regularnym jedzeniem.
Na śniadania jadłam zazwyczaj owsianki z jogurtem, owocami i odrobiną orzechów :)
Najgorzej zmobilizować się do ćwiczeń, jestem w tak kiepskiej kondycji, że szkoda gadać - a wydawało mi się, że bieganie przy dziecku to już coś :)
Próbowałam nawet zrobić skalpel i prawie umarłam, innym razem zabrałam się za killera i po 15 min wymiękłam :(
Więc w tym tygodniu mogę się pochwalić dietą, bo z ćwiczeń to raptem 1 skalpel się uzbiera ...
Dziś niedziela po całym ładnym tygodniu jedzenia postanowiłam sobie przyznać nagrodę w postaci małego kawałka babki czekoladowej :)
Powiem szczerze, że chyba w głowie mi się troszkę poprzestawiało, bo nieszczególnie mi smakowała, łasuch ze mnie straszny na słodycze :)
Z tego co się zapowiada to w tym tygodniu zanotuję -1 kg :)
Dobre i to :) Do maja jeszcze jest czas, do maja muszę zobaczyć 60 kg na wadze :)