Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zasada nr 41. Nie obwiniaj innych za swoje
niepowodzenia.


Jak łatwo jest czasem powiedzieć, że to przez nią/niego/to jest się takim a nie innym. Zastanawialiście się czasem jak to się ma do nadwagi? Ja niejednokrotnie szukałam winowajców swojej nadmiernej masy ciała w innych osobach. Rodziców za to, że pozwalali mi jeść w dzieciństwie przetworzoną żywność, rzadko odmawiając mi ulubionych przysmaków. Ciotki na rodzinnych spotkaniach za to, że śmią mi proponować kawałek tortu, kiedy ja jestem od tygodnia "na diecie". Czasem nawet dochodziłam do wniosków wręcz absurdalnych, że to wina ludzi którzy mnie drażnią bo przez nich jem z nerwów, że to wina wszystkich miejscowych siłowni, bo przy ogólnie ogromnym ich zagęszczeniu jak na złość nie było ani jednej w mojej okolicy. A już w ogóle największa wina moich znajomych za to, że akurat jak ja zaczynam kolejne podejście do odchudzania, oni organizują imprezę pełną kolorowych, tuczących drinków i słonych kalorycznych przekąsek.

Czytaj więcej NA BLOGU

P.S. Jak zwykle przepraszam za swoją długą nieobecność, ale... realizuje swoje marzenia i cele. A szczegóły... już niebawem :)

  • Nejtiri

    Nejtiri

    3 grudnia 2015, 00:24

    Dawno tu nie zagladalam.. a ty juz praktycznie szczuplutka jestes! :)

  • Manaaa

    Manaaa

    2 grudnia 2015, 20:39

    W sumie jeżeli ktoś od zawsze jest pulchny, to trochę wina żywicieli jest, bo dziecko nie wie dokładnie jak powinno się jeść, ale później to już przez nas samych, bo dalej się tak żywimy.

  • Anulka_81

    Anulka_81

    2 grudnia 2015, 16:25

    Oj prawda to ;-)

  • klaudiaankakk

    klaudiaankakk

    2 grudnia 2015, 15:53

    o tak...

  • MllaGrubaskaa

    MllaGrubaskaa

    2 grudnia 2015, 15:00

    A ja się jednak troszkę będę upierała że moje problemy z wagą to nie do końca moja wina. Jako dziecko byłam chuda, żebra można było mi policzyć bez problemu i jak miałam iść do szkoły to babcia doszła to wniosku że trzeba mnie podkarmić bo wyglądam jak kościotrup. Tak zaczęło się karmienie na siłę i niestety ja w tej sytuacji nie miałam nic do gadania. Teraz to co innego, jestem dorosła, sama decyduję, ale myślę że to wpychanie jedzenia na siłe w dzieciństwie nie pozostało bez znaczenia.

  • ckopiec2013

    ckopiec2013

    2 grudnia 2015, 12:23

    Całą prawdę na zapodałaś !!!

  • Agnes2602

    Agnes2602

    2 grudnia 2015, 08:56

    O rety już tak długo Cię nie było tutaj,chyba od lata.Lubię czytać Twoje wpisy,a jak tam u ciebie z wagą??? Ja w tamte wakacje prawie wymarzone 68 ,w te 74 a teraz 72,coś nie ma u mnie stabilizacji wagowej,ćwiczę ładnie ,gorzej z dietą.pozdrawiam,

  • iw-nowa

    iw-nowa

    2 grudnia 2015, 00:50

    Miałam podobnie, dopóki nie zrozumiałam, że dbanie o siebie to wyłącznie moja sprawa. :)

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    1 grudnia 2015, 23:11

    Milo, ze napisalas:). Ciekawa jestem jak sie realizujesz:).

  • lalkamalina

    lalkamalina

    1 grudnia 2015, 21:31

    Cała prawda :)