Wczoraj dowiedziałam się, że moja ciężarna koleżanka właśnie urodziła dzidziusia. To bardzo ambitna osoba i z pewnością zrobi wszystko, aby jak najszybciej wrócić do wagi z przed ciąży. Zwłaszcza, że do zgubienia ma jakieś max 10 kg. Jakże okropnie będzie mi wstyd i jak strasznie będę wkurzona, jeśli się okaże, że uda jej się to osiągnąć w przeciągu np 3-4 mcy a mnie nie udało się to przez 9, bo mój maluch kilka dni temu właśnie tyle skończył!!... Tak, prawda jest taka, że jestem trochę samolubna i nie mogę do tego dopuścić!. Dziś przestudiowałam swoje początki na vitalii. Miałam dobre zasady, dobrą motywację i prostą dietę MŻ. Tak wspaniale mi szło, kiedy się do tego wszystkiego stosowałam. Miałam tyle zapału i naprawdę sprawiało mi to przyjemność.... co się stało? Nie wiem!
Teraz nie mogę dopuścić do tego, żeby mnie palcem wytykali że ja zrzucić balastu nie potrafię a laska świeżo po porodzie tak szybko schudła... no ja piernicze. Tak, postanowiłam, że po cichu będę z nią konkurować. W pewnym sensie dała mi motywacje do działania. Wiem, jestem wredna, ale może to pozwoli mi znowu znaleźć się na "właściwych torach" Wracam do początków od jutra 1d/10kg . i codzienny wpis ! do cholery jasnej!!!