Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zamiast w dół, waga w górę! :(((


Usiadłam przed komputerem, włączyłam Vitalię, zaktualizowałam wagę i rozpłakałam się. Nad swoją bezradnością, bezczynnością, wyglądem, którego nienawidzę. Moge nic nie jeść, a waga codziennie pokazuje więcej. Czuję się uwięziona w swoim ciele i w życiu, nie mam czasu na nic, długie dojazdy do pracy, dodatkowa działalność gospodarcza, wychowywanie syna, obowiązki domowe, którym staram się sprostać - to wszystko zamraża mnie w codzienności. Sama już nie wiem, na ile jest to wymówką, a na ile prawdą, że nie mam na nic czasu...

Nie chcę korzystać z diety, bo "wiem że nie będę miała czasu gotować", nie jeżdżę na gimnastykę, bo mam daleko do miasta, nie ćwiczę w domu, bo muszę zrobić obiad albo pouczyć się z synem. Ciągle coś mnie goni, ciągle coś "przeszkadza"...

Kiedy ważę mniej, czuję, jakby cały świat był mój, mam mnóstwo siły i wiary w siebie. Wtedy nie boję się wyzwań, ludzi, sytuacji. Czerpię z życia radość, zadowolenie. Spełniam marzenia. 

Kiedy przytyję - usycham. Realnie patrząc na siebie wiem, że wyglądam dobrze, że wiele kobiet zazdrości mi figury, pięknych oczu, nieskazitelnej cery... Ale ja siebie nienawidzę za tych kilka kilogramów. Czuję, jakbym straciła kontrolę nad sobą, nad życiem. Chcę być niewidoczna. Ubieram naprzemiennie trzy workowate sukienki żeby się schować, zamknąć z kilogramami pod materiałową skorupką, posiedzieć, zaczekać, może nadwaga przejdzie?...

Przytyłam dwa lata temu z dwóch powodów. Po pierwsze leczyłam trądzik i brałam bardzo silny antybiotyk. Co 12 godzin musiałam zjeść porządny posiłek, bo inaczej wymiotowałam. Potem miałam problemy osobiste, rozstania, przeprowadzki, powroty. Wiele sobie w życiu i w głowie poukładałam. Jestem szczęśliwa. Ale z wagą nie umiem sobie poradzić. Czuję się bezbronna w stosunku do napierających kilogramów. Nie akceptuję siebie takiej - grubej i słabej. Nie chcę taka być - za gruba i słaba!

  • teologg

    teologg

    8 października 2015, 06:34

    musisz w tym wszystkim znaleźć chwilę dla siebie, może mąż albo ktoś inny mógłby Cię wyręczyć w którychś obowiązkach, postaraj się przygotować sobie jedzenie wieczorem na następny dzień, zacznij od 30 minut ćwiczeń czy to w domu czy jakiś spacer, głowa do góry, trochę wiary w siebie i cel będzie osiągnięty :-)