Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trochę analizy i prawdy o mnie.


Moje nogi..... dzisiaj już skończyłam. Uwielbiam to uczucie. Kocham dać z siebie wszystko i potem czuć satysfakcję. W kuchni zdecydowanie trudniej mi to osiągnąć. Na początku wygląda to tak: 1.mam ochotę na coś słodkiego, potem 2. odmawiam sobie i chodzę troszkę zła, bo ciągle mam ochotę na słodkie, następnie 3. wkurzam się, że nie mogę zjeść tego na co mam chęć, na końcu 4. zapominam, że chciałam 5. na drugi dzień albo parę godzin później czuję się jakbym była silniejsza 1000 razy niż przedtem. 

Mój chłopak ciągle dziwi mi się dlaczego ja tak bardzo lubię "fafoły" ! Dlaczego mam chęć na czekoladę po obiedzie. Dlaczego nie mogę po prostu przejść obok miski z cukierkami i nie zjeść ani jednego. Co to w ogóle za maniery. Na "spotkaniach" z przyjaciółmi często trzymam się na baczność, żeby nie wyjść na żarłoka. Każdy wie jak bardzo zależy mi na sylwetce, jak przygotowuje posiłki i dbam o ich godziny i skład. Tymczasem na takich spotkaniach nikt nie przejmuje się czy zje paluszka albo czipsa. Oprócz mnie ! Tak więc trzymam się jak potrafię najbardziej. To śmieszne, kiedy już przegram ze sobą i potem nie mogę się opanować. Wtedy już naprawdę mogę zdziwić ile potrafię zjeść. A do tego nie chce dopuścić. Wstyd mi za każdy kęs czegoś słodkiego w moich ustach. Taka jest prawda. Mam niezdrowe podejście. Wiem o tym. 

Niszczy mi to psychikę. Całe liczenie kalorii, czego staram się już nie robić... . Odmawianie sobie rzeczy, na które naprawdę mam ochotę. Szukam cały czas dobrej metody na walkę z samą sobą. I ostatnio analizując sobie wszystko wymyśliłam to:

Nie chodzi o figurę i wyszczuplenie mojego ciała. A przynajmniej nie jest to głównym powodem tych wszystkich ceregieli. Bardziej chodzi o wygranie z własnymi słabościami. Pokazanie sobie, że coś potrafię i jestem zdolna do wyrzeczeń, żeby to osiągnąć. Wtedy poczuję satysfakcję i docenię siebie samą. Nie umiem tego zrobić w inny sposób. Cały czas czuję się gorsza i nie dość dobra w tym co robię. A robię tyle rzeczy. To jedyna dziedzina (a przynajmniej tak mi się wydaje), w której jedynie moje starania dadzą prawdziwe rezultaty. Wszystko tu zależy ode mnie. Tylko ja mam na to wpływ.