Padam na twarz :P Podsumowanie 8 dni zmiany myślenia -1,6 kg. Zadowolonam! :) Dziś mały "czicik" :D. Dzisiejszy dzień dał mi megaaaaaa popalić, zasypiam na siedząco. Trzymajcie się :)
Znajomi (2)
Ulubione
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2266 |
Komentarzy: | 25 |
Założony: | 21 sierpnia 2018 |
Ostatni wpis: | 3 września 2018 |
Postępy w odchudzaniu
Padam na twarz :P Podsumowanie 8 dni zmiany myślenia -1,6 kg. Zadowolonam! :) Dziś mały "czicik" :D. Dzisiejszy dzień dał mi megaaaaaa popalić, zasypiam na siedząco. Trzymajcie się :)
Hej kochane. Melduję, iż przez te 3 dni jestem zadowolona z tego jak jadłam :) waga niestety od początku aż do dziś stała, ani w górę ani w dól (pewnie przez te dni) dziś na szczęście ruszyła! - 0.9 kg super :))) lecim dalej!
#2 #3 (Raz słońce, raz deszcz)
Wczorajszy dzień pod względem jedzeniowym wypadł średnio, lepiej grać czysto, niż oszukiwać kogokolwiek (czytaj samego siebie). Śniadanie ok, II śniadanie ok, obiad ok, a pod wieczór złapała mnie taka chandra i płacz, że wjechała tona słodyczy. Tak wiem, że złe samopoczucie nie może determinować moimi napadami jedzeniowymi, ale stało się i się nie odstanie, ważne żeby podnieść głowę i zasuwać dalej jak mały motorek :D
Tak więc dziś nowy dzień, do pracy na popołudniu. Podczas suszenia włosów doświadczyłam czegoś dziwnego, mianowicie zaczęło mi szumieć w głowie i tak dziwnie robić się w oczach i troszkę obraz mi się mazał i pobolewał tył głowy. Dziwne to było. Już na szczęście lepiej jest. Doszły do tego "bóle przedokresowe". No kiedy ten mój "słaby" humor i nastrój minie...:( No nic nie będę narzekać, poniżej foteczki dzisiejszej szamki. Powoli a do celu. Raz z górki, raz pod górkę, takie życie.
Jutro się zważę i jeżeli będzie możliwość co 3 dni będę aktualizować pasek (i na plus i na minus, żeby nie było ). Chociaż ja się ważę i tak po kilka razy dziennie, takie zboczenie, hehe. Buziaki, trzymajcie się.
#1 (Pierwszy dietkowy dzień za mną)
Zważone - 89.3/171. Walczymy! :) Początkiem października idziemy na Wesele, pasowałoby zrzucić z piąteczkę, w końcu to prawie 6 tygodni, a na początku zawsze szybciej leci. Działamy !
Dzisiejsza szamka ;)
U mnie pogoda do bani. Skarb już na miejscu, aj jak tęsknie Pocieszam się tym, że minie moment i będzie ze mną znów. Ogarnęłam dziś swój pokój (do połowy ), toż to był istny armagedon. Jutro do pracy na popołudniu, wyśpię się, dzień zleci i już będzie bliżej końcówki września Obiadek do pracy zrobiony Dobrej końcówki iiiiikendu!
A Tobie czego brakuje do pełni szczęścia?
Jesteś zdrowy? Masz co jeść? Padający z nieba deszcz nie kapie Ci na głowę gdy zasypiasz? Masz już dużo. Mam i ja. Jestem zdrowa, mam co jeść (aż za dużo ), mam dach nad głową. Mam mężczyznę, na którym mogę polegać choćby świat się walił, który nigdy nie zawiódł, który po prostu jest i który w niedalekiej przyszłości zostanie moim mężem. To bardzo wiele....
Czego nie mam? Czego mi brakuje? Nie mam wyglądu takiego jakiego pragnę, ale patrząc na to jakie problemy mają inni, to g**** a nie problem. Brutalne, ale prawdziwe.
Z tym mogę wygrać. Mogę to zmienić, przy odrobinie wysiłku i samokontroli. Dziś zdecydowanie nie jest dobry dzień. Te kobiece dni się zbliżają, wszystko jest do bani. Moje szczęście pojechało dziś do pracy, nie będzie go kilka tygodni.
Chciałabym zwalić trochę tego smalcu, mój mężczyzna akceptuje mnie taką jaką jestem, kocha mnie za to jakim jestem człowiekiem a nie za to jak wyglądam. No ale chciałabym schudnąć i dla siebie i dla Niego.
Na swoje Wesele pasuje jakoś wyglądać, no nie?
Startujemy jutro. Kto jutro też zaczyna razem ze mną i skusi się może na małą "rywalizację"?