Zaskoczenia nie ma. Motylek poleciał w lewo i zatrzymał się na 66 kg. czyli przybrałam już ponad kg.
Nawet nie jestem zła bo się tego spodziewałam. Brzuch mam jak balon a to za sprawą babodni , które dzisiaj (o parę dni wcześniej) mnie nawiedziły. Stąd ten wilczy apetyt od paru dni. Mam nadzieję że najdalej w poniedziałek wszystko się unormuje bo zamierzam na serio zacząć walczyć. Zakupy dietkowe już zrobione i leżą sobie w lodówce. Prawie cały dzień byłam dzisiaj poza domem i jutro będzie to samo więc o diecie jakoś nie myślę.
Od wtorku moja bratowa wraca do pracy - niespodziewanie wcześniej o 2 tyg. No więc od wtorku przybędzie mi w domu dzieciątko bo mam się zająć przez 3 miesiące jej małym Karolkiem (5,5 m-cy). Mam nadzieję że dam sobie radę. Mój synek i tak będzie w tym czasie w przedszkolu ale Córcia będzie oczywiście ze mną.
Ciągle o tym teraz myślę.
Miłego wieczorku!
zosienka63
30 marca 2008, 17:06jak masz nie dać sobie rady , przeciesz Ty nie umiesz się doczekać kiedy ten malutki Karolek będzie u Ciebie w domku .Czyż nie mam racji .Pozdrawiam Stasia
malgoska1571
29 marca 2008, 23:28Czyli poczujesz sie jak mama trzech bobasów.Dasz rade -masz tyle ciepła w sobie,ze nawet piątka maluchów mogła by być.Wiecej obowiązków to mniej czasu na niepotrzebne jedzenie.MIłej niedzieli-pa.
2008odchudzanie
29 marca 2008, 21:41Blondynka, złażąc z wagi, mruczy pod nosem: - Te kursy samorozwoju rzeczywiście działają, przez ostatni miesiąc mój mózg przybrał półtora kilo.