Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
.


Wczorajsze menu:
Śniadanie:  jajecznica na warzywach i kromka chleba ok. 280
sok pomidorowy ok. 40
Obiad: makaron z pesto ok. 210
Podwieczorek: makrela w sosie pomidorowym ok. 250
Kolacja: sałata ok. 220
Kawa ok  50
Razem ok. 1050

Ćwiczenia, brzuch i godzina rowerku -dresy na tyłku całe mokre :D:D, znak że działa ;)

Waga mnie kusi, ale zaparłam się i będę się ważyła raz w tygodniu. W zeszłym roku podczas akcji odchudzanie :) ważyłam się codziennie, potem doszło do tego, że stawałam na wadze kiedy tylko koło niej przeszłam. Koszmar, czułam się jaj uzależniona wariatka. A co gorsze to wcale nie było motywujące, bo waga przecież skacze w ciągu dnia.
Tak jak dotąd nie bardzo potrafiłam dostrzec jakiekolwiek zmiany po ciuchach, tak dzisiaj po raz pierwszy mam wrażenie, że dżinsy jakoś minimalnie lepiej leżą:)) Jupiii :)
  • mallinka88

    mallinka88

    8 czerwca 2011, 19:51

    i dziekuje slicznie za zyczenia !!! :*

  • mallinka88

    mallinka88

    8 czerwca 2011, 19:48

    kazda z nas jest chyba taka wariatka na punkcie wagi i wazenia sie, wiec keine stress!!! ;) a zmiany na ciuchach przy a6 zobaczysz predko i to coraz wieksze ;)) ja juz sie pozbylam dwoch megakosmicznie wielkich rozmiarow :D:D a slub mam w przyszly czwartek! :/ :P Caluje :*:*:*:*

  • dhoni

    dhoni

    8 czerwca 2011, 19:11

    Ja też tak mam. Kontrola postępów co 3 godziny. Na razie będzie zdecydowaną poprawą jeśli ograniczę liczbę ważeń do jednego dziennie :) Najbardziej lubię wagę u moich rodziców bo optymistycznie wskazuje zawsze o 3 kg mniej niż ta w domu. Oni twierdzą że to MOJA waga przekłamuje, ale moją zweryfikowałam, porównując z wynikami wagi z lotniska, więc jej ufam.

  • kasiazett

    kasiazett

    8 czerwca 2011, 13:00

    Haha, ja mam dokładnie tak samo. Ile razy jestem u rodziców w pracy, to tyle razy biegnę na wagę. Ale najdziwniejsze jest to, że ich pracownica leci zaraz za mną, mimo tego, że się nie odchudza. To samo mój tata (który schudł na Dukanie ok. 15 kg, i teraz się pilnuje), jak tylko zobaczy, leci zaraz za mną. To chyba zaraźliwe, jak ziewanie :)