uwielbiam weekendy, jedyną ich wadą jest fakt, że tak szybko się kończą.
wczoraj spontaniczne grilowanie u znajomych. wesoło było bardzo :) dietowo zupełnie bez wyrzeczeń, a nadal po bożemu , o dziwo ;) dwa skrzydełka, sporo sałatki greckiej i wody :) no cóż, okazuje się, że są plusy bycia kierowcą. a zawsze na to narzekałam :D
orbitrek i wczoraj i dzisiaj zaliczony. aktywność dodatkowa wczoraj i dzisiaj zaliczona :D:D jak tak dalej pójdzie, to może po raz pierwszy bezboleśnie podążać będę do celu :) na słodkie jak zawsze mnie ciągnie, ale udaje mi się podchodzić do sprawy rozsądnie jak na razie. dzisiaj np. w ramach drugiego śniadania wsunęłam jogurt naturalny z dwiema brzoskwiniami i odrobiną frużeliny. pychota.
teraz jeszcze przejść się idę. w końcu słoneczko się pokazało, trzeba skorzystać :)
udanej niedzieli dziołszki :)
live is soooo beautifull !!!
Halva
22 lipca 2012, 14:34A ja za bardzo weekendów nie lubie...mój mąż praktycznie we wszystkie pracuje i ja wiecznie się nudzę!!!