Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 2.: indoor cycling!


Po raz pierwszy po długiej przerwie wybrałam się do fitness clubu (karto Multisport - I love you!) na zajęcia o nazwie Indoor Cycling.

Pot leciał strumieniami, serce waliło, płuca wypluwałam, mięśnie nóg płakały, ale udało się :) Wytrwałam i zapisałam się również na czwartek. Po powrocie do domu dogorywałam jeszcze następne dwie godziny. Jakie to szczęście, że dzisiaj nie mam pracy tylko sam Uniwerek. Zajęcia dopiero od 15.00 i był czas na to dogorywanie.

Wczoraj udało się wytrwać w 1500 kcal, ale w nich znalazł się drink urodzinowy z Teściem. Nic to, przynajmniej nie ruszyłam słodyczy mojej Teściowej, a to naprawdę duże osiągnięcie ;)

Po zajęciach pora na zakupy z Mężem. Już nie mogę się doczekać, jak kupię warzywa i owoce, bo w domu absolutne pustki.

Dzisiejszy dzień już tylko z górki. Jak przetrwam wieczorną chętkę na jedzenie, to będzie go można zaliczyć do bardzo udanych!