Taka sobie ciekawostka: 17.01.2011 odnotowałam koniec spadków wagowych i nawet pewne wzrosty. I właśnie mamy powtórkę z rozrywki. Trochę na własne życzenie, ale może jest w tym coś więcej? Po fantastycznych spadkach, waga skoczyła o pół kilo w górę i ani myśli spadać. w styczniu było tak samo. Jak sobie pomyślę, że będzie to trwać dwa tygodnie to robi mi się słabo. To zawsze był ten moment, kiedy rzucałam dietę. Teraz niby rozumiem mechanizm, ale niewiele mi to pomaga. Mam ochotę na coś dobrego, słodkiego.... czekoladę na gorąco, albo jakieś takie w tym guście... nie wiem jak mam wytrwać.
donia43
17 lutego 2011, 10:56Nie poddamy się chyba tej słabości, choć to wkurza. Na złość przeciwnościom nie poddamy się chyba!!!