Wracam skruszona do ponownej walki z kilogramami - przybył mi kilogram wagi, cm w talii i cm w biodrach - kilka spraw się na to złożyło - egzaminy, choroba, brak cwiczeń, brak dietki i kilka grzeszków słodyczowych - ale już wracam zdrowa i mam nadzieję, że zbędne kilogramy i centymetry szybko zgubię.
Dzisiaj cwiczyłam 30 min - cwiczenia z hantlami na ręce i motylkiem/agrafką na uda. Od jutra postarama się wrócic do A6W - a raczej chyba znowu zacząc od początku - już drugi raz tak mam, że dwa tygodnie wytrzymam a później tydzień przerwy. No ale co zrobic - może teraz pójdzie trochę lepiej. Postaram się też więcej cwiczyc na stepperku.
Tak, że do piątki z przodu znowu mi trochę brakuje - to jakas zmora moja, bo od prawie dwóch lat próbuję do tej piątki z przodu dotrzec - ale z Vitalią dopiero od 17.06.09, więc właściwie dopiero teraz mam szansę na powodzenie.
Spróbuję się już nie wyłamywac - bo te pierwsze 4 kg mniej tak ładnie i szybko mi poszło, a teraz od 3 tygodni zamiast dalej do przodu to jakieś takie nie wiadomo co.
Biorę się w garśc bo termin do schudnięcia do 55kg dałam sobie do końca września - jeszcze da się to osiągnąc, ale z każdym dniem zbliża się ustalona data. Nie chcę już wracac do 63 lub 65 kg .
Muszę jutro kupic żelazo, bo jak je zażywam to nie ciągnie mnie do podjadania.
alison90
4 sierpnia 2009, 21:11nie jest tak zle, kilogram w gore to nie taka tragedia.. chociaz wiem, ze to moze załamywać troche. rozkrecisz metabolizm i waga znów ładnie zacznie isc w dół jak na początku :) bede trzymać kciuki. a z tym zelazem to dobrze wiedziec ze tak działa, nie wiedziałam, musze spróbowac koniecznie