Dzisiaj to miałam dzień próby. Od rano wszystko super, zero ochoty na coś słodkiego zjedzony jogurt, kanapka z twarożkiem i dżemem, obiad to mięsko+ziemniaki+mizeria, nawet do pracy(uczę angielskiego 2 dziewczynki wieku 8 lat) poszłam pieszo, aby co nieco spalić. Gdy jednak wróciłam do domu położyłam się na trochę i musiałam przysnąć. Zawsze po takiej drzemce budzę się ze straszną ochotą na coś słodkiego. I pech chciał, że też znalazłam, padło na ciasteczka z migdałami. Myślałam już, że się nie powstrzymam i zjem całe pudełko, ale skończyło się na szczęście na 2:D Oczywiście miałam straaaszne wyrzuty sumienia, toteż aby je zagłuszyć włączyłam baaardzo głośno muzykę i trochę sobie potańczyłam żeby te nieszczęsne ciastka spalić. Wypiłam też litry wody i pobiegałam trochę z psem. Także mam nadzieję że bilans wyszedł na zero już nawet nie oczekuję że na minusie. Dlaczego ta ochota na słodkie zawsze musi mnie dopaść popołudniu albo wieczorem? !Już się nie dam, oprę się pokusie i nie zjem!!:D A tańczyć i biegać z psem i tak będę.
W ogóle jak ja lubię być sama w domu. Mama opuściła mnie na tydzień bo wyjechała do mojej siostry do Szkocji. Można powiedzieć że mój dom zamienił się w małą imprezownie.:) Jutro znowu organizuję party tym razem w trochę większym gronie niż ostatnio. Koleżanki+ parę kolegów. I Obowiązkowo sałatki muszą być!!:-)
agatep
29 maja 2012, 07:01też lubię być sama w domu.nie ma co męczyć się wyrzutami sumienia. dobrze, że nie zjadłaś całego pudełka i nie sięgnęłaś po więcej.czasami organizmowi potrzeba trochę cukru:) trzymam kciuki!
sQzmeee
28 maja 2012, 23:09eee tam 2 ciasteczka ja Ci wybaczam ;D