Wiecie co, ostatnio już mi trochę przeszło jeżeli chodzi o mojego kolegę. Przynajmniej tak mi się zdawało.. Wczoraj była u niego impreza, no i nie jechałam z nastawieniem typu, że coś się wydarzy. Miałam dobry humor, to tyle. Niczego sobie nie wyobrażałam. Dzień wcześniej dużo myślałam o naszej "relacji" i stwierdziłam, że chyba sobie odpuszczę bo to nie ma sensu. Ale oczywiście na domówce już tak nie myślałam, ja po prostu za wszelką cenę chcę ukryć to uczucie, ale ono i tak jest silniejsze. No więc na początku byliśmy w czwórkę, ja, kumpela, on i jeden kolega. Potem dojechała koleżanka tej mojej kumpeli. Ona ewidentnie do niego zarywała więc nie ukrywam, że byłam zazdrosna. Cały czas takie maślane oczka i jakieś głupie gadki. Co on na to? Wydawało mi się, że raczej był obojętny. Mnie nie olewał, parę razy wykorzystał sytuację i mnie przytulił, tańczyliśmy razem, także takie przytulańce i wygłupialiśmy się. Dużo też rozmawialiśmy, trochę o tej jego byłej m.in o sytuacji kiedy on mając dziewczynę poszedł sam z 3 koleżankami na imprezę(czyli ze mną i dwoma innymi naszymi koleżankami ze studiów), ale dziewczynie powiedział, że poszedł z kolegami. No i ja mu powiedziałam, że ja na miejscu tej dziewczyny byłabym zła bo mnie okłamał, a poza tym według mnie to dziwne, że jeden facet wychodzi z samymi koleżankami. On powiedział, że dziewczyna nie miała być o co zazdrosna bo on nas traktuje tylko jak KOLEŻANKI. I potem mi się zapytał jak ja go traktuję. Oczywiście jestem dupą wołową i nie powiedziałam nic w stylu, że mi się podoba tylko, że jak kolegę, a on mi powiedział, że on mnie jak koleżankę. Więc wydaję mi się, że sprawa jest raczej jasna, jestem TYLKO koleżanką. Potem kiedy poszłam już spać, a spałam w sypialni jego rodziców to powiedział, że chciał do mnie przyjść, ale ja bym mogła to źle zinterpretować. Ja się zaczęłam śmiać. Pytał mi się też jacy faceci mi się podobają, czy zwracam uwagę na wygląd. Ja powiedziałam, że no chciałabym żeby był ode mnie wyższy, a wygląd to nie jest tak ważny jak to coś. Do tego też pytał o moje związki, jak długo trwał mój najdłuższy i czemu się skończył. Wtedy też tak szczerze mu wyznałam, że bardzo łatwo się angażuję i że bardzo podoba mi się jak ktoś jest w długotrwałym związku i sama chciałabym w takim być.:) Potem gdy już siedzieliśmy sami, no okey byłam zmęczona, ale chciałam z nim posiedzieć jeszcze trochę, więc za każdym razem gdy mi się pytał czy chcę spać odpowiadałam, że nie. Jednak byłam zmęczona więc on wziął mnie za rękę i zaprowadził do łózka, gdzie mam się położyć. Wydaję mi się, że jakby naprawdę coś było na rzeczy to raczej wolał by ze mną posiedzieć i wykorzystać to, pogadać jeszcze szczerzej sam na sam..
Jest jeszcze coś, otóż ten drugi kolega, nazwijmy go Y, to strasznie usiłuje mnie poderwać. Co zauważyłam nie tylko ja, ale i wszyscy naokoło. On był raczej taki spokojny, ale wczoraj chyba się za bardzo rozluźnił. Łaził za mną co krok, gdy ja siedziałam na kanapie stale się przysuwał, opierał głowę o moje ramię, bawił się moimi włosami i cały czas starał się utrzymywać ze mną kontakt fizyczny. Irytował mnie niemiłosiernie, zwłaszcza jak zbytnio przysuwał się jak tańczyliśmy. Próbowałam uciekać, z resztą nie chciałam żeby X(nazwijmy tak pana który mi się podoba) pomyślał, że ja czuję coś do Y. Dodam też że przy wszystkich rozmowach z X, dotyczących jego byłej Y też był obecny. Także wtedy gdy X pytał mi się jak go traktuję.. Y kompletnie nie jest w moim typie, nie chodzi może o wygląd, ale przede wszystkim o charakter, jest to raczej taka dupa wołowa, więc z tego na pewno NIC nie będzie..
Niestety pozbyłam się już złudzeń dotyczących X. Jest mi przykro, zwłaszcza, że wydawało mi się, że daję mi jakieś sygnały, ale najwidoczniej je nad interpretowałam. Trudno daję już sobie spokój, nie będę za nim latać.
I wiecie co zmęczona jestem już tym stałym domyślaniem się czy on coś do mnie czuje.. Przykro mi też bo chyba mam pecha, podrywają mnie jedynie faceci, którzy mi się nie podobają.:( No, ale cóż życie..
DoCelu88
18 lutego 2013, 19:13jeśli chodzi o sprawy damsko-męksie warto przeczytać książkę "nie zależy mu na tobie" nie pamiętam autora Greg ..... ;) otworzyła mi oczy w odpowiednim czasie na postępowanie mężczyzn, którzy co by tutaj się rozwodzić, nie są ażtak skomplikowani jak my kobiety :P
marlena027
18 lutego 2013, 09:05A mi się wydaje, że coś z tego będzie :)
Pandzia.
17 lutego 2013, 21:36Kochana a mi się wydaje, że jednak coś jest na rzeczy... wątpię, że te pytania, rozmowy były ot tak bez jakiegokolwiek celu...może po prostu 'zgasiłaś' go, oznajmiając mu iż jest dla Ciebie tylko kolegą? mogę tylko gdybać, ale szkoda by było jakby się okazało, że on czuje coś więcej a milczy :| jak to mawiają: nic na siłę! zapewne jeszcze nie raz, nie dwa spotkacie się, więc może coś jeszcze wyjdzie, że tak powiem w praniu ; ) Nie ma co tracić energii na domysły, co ma być to będzie.. niech się facet wykaże! a jak nie to może warto odpuścić ? ...a ten koleś Y, porażka!! widać inteligencją to on szasta, że hej! :/ współczuje.. najwyżej z plaszczaka mu zasadź :D niech wie, że z Tobą żartów nie ma :D co do ostatniego zdania, ciesz się bejbe, że przynajmniej jacyś się w ogóle podrywają, ode mnie uciekają na km :D podobno wzrokiem zabijam xD ahahahah.. buziak :*
zuzannaanna
17 lutego 2013, 20:46czy ja wiem, po co by cię tak wypytywał? no ale lepiej sobie odpuść starania, jak będzie chciał to przyjdzie;) co do tego drugiego: nie cierpię takich sytuacji! to jest takie - stary spadaj, nie jestem zainteresowana, a ten ciągle nie rozumie eh. problemy haha ;)