Witam wszystkich odchudzających się
Mimo, że święta już tuż tuż jakoś nie czuję ich magii. Za oknem zimno, pełno śniegu brrr... Moja bratanica pytała ostatnio czy przyjdzie św. Mikołaj I co tu sie dziwić dziecku, że święta pomyliła jak aura na zewnątrz jest typowo zimowa.
Jutro na szczęście mam już wolne w pracy więc zaplanowałam sobie porządki i ciasta. Mam tylko nadzieję, że ze wszystkim się wyrobię.
Powiem wam szczerze, że boję się tych świąt okrutnie... Tyle cudownego i zakazanego jedzenia... Cała rodzinka będzie się zajadać tymi pysznościami, a ja? Czy wytrzymam? Czy moja silna wola nie zapłata mi figla? Mówią, że co z oczu to z serca. No właśnie...a tu przed oczami same smakowite kąski, których smaku juz dawno nie zaznałam...
I mimo, że bardzo się cieszę na święta, że znów wszyscy razem się spotkamy, cała rodzinka, że będzie czas na wspólne rozmowy, wspominanie i żarty. Z drugiej strony lęk przed tym jedzeniem - niejedzeniem nie daje mi spokoju. Chwilami się zastanawiam czy aby wszystko ze mną w porządku? Czy to nie są jakieś złe objawy że z moją psychiką dzieje się coś nie teges? Nie wiem...czy wy też tak macie? Czy rzeczywiście powinnam zacząć się martwić swoim stanem psychicznym?
Dietkowo ostatnio było zgodnie z planem poza wczorajszym grzeszkiem (zjadłam jednego batonika). Ale tak mnie kusił w sklepie! Sam do mnie wyciągał łapki i krzyczał: zjedz mnie! zjedz mnie! - i uległam...
Trudno jakoś to przeżyje... Ale skoro w sklepie nie oparłam się tej pokusie to co będzie w święta??? Nie wiem naprawdę nie wiem....
Z racji tego, że zajrzę tu dopiero po świętach chciałam życzyć wam wszystkim spokojnych, rodzinnych, bardzo bardzo ciepłych i mało grzesznych świąt
Ściskam wszystkich gorąco!