Aż wstyd mi pisać. Dieta ostatnio żadna. Waga sprzed dwóch dni - 64,1 kg.
Ciężko...
Dopadła mnie depresja jesienno-zimowa. Nic mi się nie chce, kompletnie nic. Ani sprzątać ani ładnie ubierać ani ćwiczyć ani odchudzać ani nawet malować do pracy. Nogi zarosły mi jak u neandertalczyka... Jakaś masakra.
Pojechałam po bandzie totalnie...
Wczoraj podpisaliśmy kredyt hipoteczny na 30 lat - przysłowiowy stryczek na szyje. Ponoć kredyt wiąże ludzi bardziej niż małżeństwo ? Zobaczymy.
Uciekam, może po nowym roku uda mi się wziąć w garść i tak jak w zeszłym roku zawziąć się i zrzucić kolejne 10 kg ( co najmniej).