Byłam na basenie, zapisałam się na gimnastykę w wodzie i uczestniczyłam w zajęciach. Nazywają to dumnie aerobik ale to nazwa na wyrost. Uroki mieszkania na wsi są takie, że wszędzie trzeba dojechać - na basen 15 km w jedną stronę. W sumie trzeba poświęcić na to dobre 2 godziny. Muszę zacząć chodzić z kijkami bo to mam za płotem. Trzeba by było wcześniej iść na kilka zajęć z trenerem. Wracając do basenu to miałam obawy, że uczestniczą w nich jakieś młódki, a okazało się że większość jest po 60-tce. Na tym tle moja kondycja wypadła przyzwoicie. Muszę namówić Gośkę sąsiadkę to we dwie będzie przyjemniej i taniej jeździć. Tym razem udało mi się nie zgubić w szatni