Taka piękna pogoda od rana. Mieszkam daleko od stron rodzinnych więc opieka nad grobami spada na moją siostrę. Ja wybrałam się na wspominkowy spacer z kijkami, w towarzystwie suni. Szło nam świetnie ale po godzinie Miśka zobaczyła sarny i trzeba ją było przypiąć do smyczy. Smycz w garści i kijki nie dają się pogodzić. Z natury Miśka jest posłuszna i idzie grzecznie koło nogi. Zagrożeniem są tylko inne zwierzęta w zasięgu wzroku. Ćwiczymy więc spostrzegawczość, kto pierwszy zauważy. Dziś wygrałam ja więc nie musiałam zdzierać gardła i uprawiać sprintu. Była 8:00 i normalni ludzie pewnie spali lub jedli śniadanko. Wędrowałyśmy między polani i chłopskimi laskami. Cisza i tylko oszronione liście chrzęściły. B o s k o !
kobieta1964
3 listopada 2012, 14:10Ja też zaczynam dłuższe spacery, ale lasu nie mam w najblizszej okolicy.... chociaż może kiedyś do niego dojde jak kondycję poprawię :). Pozdrawiam!
CinnamonGrill
1 listopada 2012, 10:30Ja mi bardzo brakuje spaceru po lesie i deptania po zmrożonych chrzęszczących liściach.. Brzmi wspaniale! :)
mrscharlottee
1 listopada 2012, 10:22Ja również uwielbiam pochodzić wokół pól i lasów - nikogo nie ma i można pomyśleć o wszystkim.