Troszkę szaro, -1, ale do maszerowania z kijkami pogoda wyśmienita. Miśka, gdy zobaczyła obrożę, podskakiwała z radości jak piłka. Staram się wędrować w takich miejscach, że ona biega bez smyczy, a ja spokojnie mogę "kijkować". Smycz asekuracyjnie mam w kieszeni. Mazowieckie piaski, laski i szron. Spokój i cisza pozwalają posłuchać własnych myśli. W codziennym biegu nie mam na to czasu. Muszę opracować sobie inną trasę bo ta jest trochę za krótka, zajmuje mi 50 min. Powinnam tak zaczynać każdą niedzielę.
Jestem super zdolna, przypaliłam jajka gotując na twardo. Śmierdzi w całej chałupie mimo solidnego wietrzenia. Dziwne ale "połowa" nie wyraża opinii na temat bezmyślności małżonki. Muszę się przeorganizować i trochę więcej spać. Zapadłam w drzemkę czkając w fotelu aż się ugotują.
Kończę i biorę się za drzwi na taras. Wczoraj umyłam okna w salonie. Lubię te moje okna ale nie przy myciu. Każde ma 24 szybki i trzeba mu poświęcić prawie dwie godziny.
mmadrow
2 grudnia 2012, 21:58drzemka w fotelu ,skąd to znam :)
paniania1956
2 grudnia 2012, 16:35Oj też coś wiem o przypalonych gotowanych jajkach;)) Niech zyje roztargnienie!;))