Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Huśtawka


Wczoraj wieczorem wróciłam z tygodniowego wyjazdu. Byłam na urlopie - wg zapisów w firmie gdzie pracuję na stałe. Co jakiś czas moje urlopy są "pracujące" tzn. prowadzę szkolenia na zlecenie innej firmy. W tym roku pozbyłam się w ten sposób połowy urlopu, ale skoro jest to intratne zajęcie to trudno odmówić. W ubiegłym tygodniu byłam w Beskidach. Góry, cudne w białej szacie, widziałam przez okno. Gardło zdarłam tak, że jeszcze skrzypi. Karmili też cudnie więc zdrowy rozsądek poszedł spać. Widać to przy dzisiejszym ważeniu a na dokładkę przed chwilą wróciłam z wigilii u emerytów którym prowadzę księgi. Pierogi były i kapusta z grochem i jeszcze ryba i .......... Dobrze że nie ważę się jutro bo byłaby klęska.
   Po raz kolejny puszczam kolędy autorstwa i w wykonaniu znajomych. Z racji przedświątecznej atmosfery i słuchania znajomych głosów odbiera się je w szczególny sposób. Uczta dla uszu i serca.