Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jeszcze tydzień luzu


Przełożyli mi jedno szkolenie na kwiecień. Kasę zarobię za miesiąc a teraz mam tydzień luzu. Szkoda tylko, że nie to z Wielkiego Tygodnia. Trudno, Wielkanocne śniadanie i tak urządza teściowa. Jest pod tym względem super i nie da sobie nic pomóc. W niedzielę wieczorem pewnie pojadę do moich rodziców i wrócę w poniedziałek. Jędrek pojedzie ze mną a dla Andrzeja coś przygotuję i Święta będą z głowy.
 Nadrabiam  bilansowo-wyjazdowe zaległości w aktywności fizycznej, basen na zmianę z orbitrekiem. Kondycja mi się poprawia bo po tych przerwach ćwiczenie nie sprawia mi kłopotu. Żeby tak jeszcze gębę zasznurować, zwłaszcza wieczorami. Wczoraj po basenie napadły mnie lody. Były w domu na życzenie męża i stąd nieszczęście. Eeeee  bujda, brak silnej woli.
Wiosna mi się skończyła, znaczy nietypowo przeszła w zimę zamiast w lato. Śnieg przykrył moje ulubione żółto-brązowe krokusiki. One zawsze są pierwsze.Na jutro umówiłam się z panią do mycia okien ale jak tak będzie sypało to nic z tego nie wyjdzie ale za to znowu trzeba będzie odśnieżać.