.... i pożarłam prawie całą pczkę (120 g) cienkich kabanosików....
Aktywność - spadkowa - 60 brzuszków i na tym koniec... no nie licząc marszu na autobus i z autobusu do pracy i do domu;) - mam zbyt blisko by zaliczac to do "aktywności";). Dzieć chory wiec spacer dziś też się nie odbył...
Dzisiejsze żarełko też bez fanfarów:
Śniadanie:
2 kromeczki chleba z ziarnem+ żółty ser, pomidor i zielony ogórek
Obiad (zabrakło 2 śniadania:()
3 placuszki z ziemniaków, cukinii i cebuli smazone na kropelce oliwy po suszonych pomidorach
Podwieczorek
120 g sushi biedronkowego
Kolacja
nieszczęsne kabanosy
ehhhh....
Do tego mąż na noc w pracy, młody co chwila płacze, więc masaż bańką odpada ... idę moze chociaz nadrobić te motylki (z góry wiem, ze przysiadów sie nie podejmę). Nie lubię 2 zmiany w pracy bo jak wracam to mam chęć rzucić sie na lodówkę, a na ćwiczenia jestem zbyt "zmęczona";)
PS. zrobiłam i 60 motylków i 60 przysiadów - duma powraca;)
angelisia69
28 kwietnia 2015, 04:57eee tam jak kabanosy dobre jakosciowo z duza iloscia miesa to ok;-)