Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 44 - ważeniowo i pączusiowo


Witajcie...

dziś kolejny krok na wagę, a tu znów mała niespodzianka...
57,5 kg
>>> bardzo fajnie <<<

w związku z powyższym mam dziś dobry humor..
mimo, że pogoda w 100% zimowa...
- pada śnieg...
- ok. - 3 st. C
- drogi? - próżno ich szukać - jazdą bardziej na wyczucie,
- wszystkie miejsca parkingowe pod budynkiem gdzie pracuję zajęte przez hałdy śniegu (nawiasem mówiąc chyba podjadę do jakiegoś marketu i kupie sobie metalową łopatę by przygotować sobie miejsce parkingowe dla mojego żuczka przy następnym podejściu)

wczoraj zrobiłam sobie wagary w pracy,
ale czas spędziłam pozytywnie:
 - byłam zamówić ślub u księdza - data i godzina ustalona..
- zrobiłam zakupy dla mamy,
- posprzątałam swój pokój,
- zrobiłam pranie,
- ćwiczyłam (A6W - umarło w dniu wczorajszym - postanowiłam z budzikiem na telewizorze ustawić sobie na pół godziny czas i ten czas przeznaczyć na ćwiczenia - najpierw 10 min. rozgrzewki przy eska tv,
a potem różne ćwiczenia na mięśnie brzucha, ud ramion itp.,
myślę, że to będzie lepsze rozwiązanie),

- nie byłam na "nordiku" panna D. się pochorowała,
- upiekłyśmy/usmażyłyśmy z mamą 57 pączków - takie domówki są pyszności,
ale spokojnie nie zjedliśmy sami wszystkiego - mama wydzieliła pół rodziny nimi.

- niedietkowałam (chociaż sama nie wiem - zjadłam 3 pączki - ale to tak na drugie śniadanie, obiad i kolację, więc nie wiem jak to liczyć)


  • AnexaM

    AnexaM

    19 lutego 2012, 17:56

    o.... imponująca ilość pączków ;) takie są najlepsze ;)

  • coraz.bardziej.piekna

    coraz.bardziej.piekna

    17 lutego 2012, 12:00

    marzenia sa po to aby je spełniac :) my w tym roku pojedziemy pewnie do bułgarii - po taniości, a na miesiac miodowy własnie na kube :))