Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 168 - moje nerwy poważnie nadszarpnięte...


Witajcie,

powiem wam szczerze - dawno nie miałam tak spier..ego weekendu...
 po prostu mam dość...

załamują mi się ręce....
sobota jakoś przeszła spokojnie.... ale niedziela.... no masakra....
pojechaliśmy z rana z panem I. do Cz-wy na Jasną Górę..
msza, potem oglądanie co ciekawego... fajne południe ogólnie...
mama chciała, żebyśmy podjechali do jakiegoś marketu
i kupili leżak dla babci na urodziny.. bo ma dziś a prezentu brak..
więc zostałam wmanewrowana w łażenie po
sklepach z panem I. no koszmar... mieliśmy do 15 wrócić... byliśmy po 18...

zaczynam się modlić o to żeby on w końcu kupił te buty, bo mnie wywiozą..
myślałam, że facecie są konkretni,... oglądam, mierzy i kupuje... on jest wyjątkiem...


piekło rozpętało się wieczorem...
to była pierwsza poważna kłótnia od 2,5 roku...
po prostu ręce opadają...
jestem tak psychicznie zdołowana, że nie potrafię się na niczym skupić..
jeszcze dziś te urodziny babci... 
zapytacie pewnie o szczegóły...
poszło w wesele...
a konkretnie o tzw. "drugi dzień"
z panem I. chcieliśmy tylko jeden dzień do białego rana...
ale moi rodzice się uparli, że będą gości z daleka to nie wypada ich tak w nocy do domu puścić..  no ok. wiadomo.. tylko z tego zrobił się autentycznie drugi dzień wesela.. i tym samym mamy dwa dni..
panu I. się to bardzo nie spodobało... bo została urażona jego duma..
bo nie miał nic do powiedzenia.. bo moja mama powiedziała, że oni płacą na wesele i oni chcą drugi dzień.. a ja między młotem, a kowadłem..
w końcu pan I. wstał i poszedł do mojego pokoju po swoje rzeczy
i do mnie z tekstem "ja jadę, a ty zostajesz czy jedziesz?"
no i pojechaliśmy...  się nasłuchałam całą drogę...
potem w domu i z nerwów się poryczałam...
fakt pogodziliśmy się na koniec... ale w sumie jeszcze teraz do siebie nie doszłam..

sorrki musiałam się wygadać... bo mam dziś doła jak rów mariański....


  • agatep

    agatep

    18 czerwca 2012, 11:43

    my z panem I.chyba się pozamienialiśmy płciowymi orientacjami,jeśli chodzi o zakupy:) rozumiem tę kłótnię. niewesoła sprawa:( i nie przepraszaj! ściskam

  • kate3377

    kate3377

    18 czerwca 2012, 10:07

    Pewnie miło nie było:/ Współczuję:/ Ale może on powinien porozmawiać z Twoimi rodzicami i przedstawić im swoje racje.

  • lemoone

    lemoone

    18 czerwca 2012, 09:41

    nie przepraszaj , że musiałaś się wygadać,. bo my tutaj cie wysłuchamy bez problemu :) i na uspokojenie wejdź do wanny pełnej piany, odpręż się :)

  • LauMar

    LauMar

    18 czerwca 2012, 09:37

    Trochę niezręczna sytuacja, ale zaś nie ma sytuacji bez wyjścia pan I. jak kocha to wybaczy ;P

  • OnceAgain

    OnceAgain

    18 czerwca 2012, 09:34

    Kochana nie zazdroszczę bo faktycznie jesteś w ciężkim położeniu ale Twój narzeczony ma sporo racji. To ma być Wasze wesele a on na samym starcie dostaje przesłanie że skoro on nie płaci (co i tak pewnie tak jak mówisz rani jego dumę) to nie ma prawa głosu. Rodzice za bardzo ingerują w wesele no ale co możesz zrobić. Możesz jedynie iść ze swoim I. i porozmawiać że Wy nie chcecie drugiego dnia. Ale zróbcie to razem żeby Twój wiedział że ma w Tobie oparcie. No chyba że on jakoś da się przekonać... mam nadzieję że jakoś się to wszystko ułoży. Możecie zrobić w sumie tylko śniadanie dla nocujących i do chaty