Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czasowy bezczas....


Witajcie,

wiem, że się powtarzam, ale czas mi ucieka... życie przepływa przez palce..
kurcze zawsze coś na wariata..
nawet teraz jak siedzę i robię ten wpis nie czuje wewnętrznego spokoju...
cały czas mnie "coś" goni...
ten tydzień nawet nie wiem jak ale już w zasadzie się kończy..
a dopiero nie dawno była sobota... dobra już nie narzekam..

poniedziałek - czwartek to 4 dni w pracy... wróciłam wczoraj wieczorem..
ale zanim się ogarnęłam, zanim Mikołaja oporządziłam i uspałam..
Pan I. wrócił po 22 z pracy,
a ja po kąpieli do 2 w nocy siedziałam jeszcze w papierach...
dobrze, że łaskawie dziecko spało do 7, a w łóżku leżało jeszcze do prawie 8..
dziś już padam na ryjek,
ale co z tego pewnie znów mi do północy zejdzie w papierach...

od wczoraj walczę z praniem...
wstawiłam już trzy pralki, a przede mną jeszcze 3 kolejne...
najgorsze jest to, że wszystko dłużej schnie..
więc muszę stopniowo, by zdążyło wyschnąć...
a zależy mi żeby jak najwięcej wyprać i wyprasować,
bo koszę się już nie domykały, a przecież ja znów od poniedziałku do pracy jadę..

tyle miałam do napisania, a jak zwykle na narzekaniu się chyba skończy...
bo nie wiem co mam napisać...
a no może to: Pan I. zamówił dla mnie nowy telefon..
mój iphone ma już prawie 5 lat.. zaczyna szwankować..
umowa się kończy, poprzednia była bez telefonu to teraz moja kolej na nówencję..
do abonamentu będzie 20 zł więcej niż teraz, a będzie nowe białe cudo... 


czytam co u Was i biorę się ostro do roboty... 

buuu............

Dobrej nocy..........

  • agatep

    agatep

    29 września 2014, 04:47

    faktycznie wpis niespokojny, czuć to przez tekst, który piszesz, zaparz sobie meliskę. jestem z Tobą!

    • Ellfick

      Ellfick

      30 września 2014, 23:24

      piję litrami a jakoś nie pomaga.... :/