Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzionek 28-stan kryzysowy


Chyba i na mnie przyszła pora. Pojadłam ale się nie obżarłam czy mi sie biegać chce tego nie wiem leże w piernatach z laptopem i ani chęci ani czegokolwiek. Oby to sie nie skończyło gorszą klęską. taki jakiś dzień mam "rozjechanej żaby" facet mnie wszystkim wkurza, choć nic złego nie robi. Mocy przybywaj!!!:PP

Dziś za to mam zwrot akcji wkurzam się na siebie że nie chudnę w oczach. Niby widzę różnicę, ale chciała bym widzieć większe zmiany. Dupsko wciskam w coraz więcej ubrań, ale wciąż jeszcze za dużo jest na mnie za  ciasna. taki jakiś kiepskawy dzień. Jutro oby nie było po nim śladu. 

Mam mały problem, bo kibelkowo kiepsko. Zawsze tak mam ze jak jem co mi sie tylko uda do ust włożyć to problem znika, jak tylko grzeczna sie staje to wszystko stopuje. 

Dosyć tego smęcenia. opowiadajcie co u Was.

  • agacina81

    agacina81

    15 kwietnia 2016, 21:01

    No popatrz, czuje to samo :) wczoraj zeżarłam całe opakowańie oreo, dziś sie wina napije. Facet wkurza tym nawet, ze oddycha. Przesilenie wiosenno-zimowe??

  • bilmece

    bilmece

    15 kwietnia 2016, 20:50

    Noo to jakis kryzys wisi w powietrzu, my temu winne nie jestesmy :) Ja po weekedndzie, zanim wyjde do pracy w poniedzialek trzy razy przynajmniej gnam na kibelek ...Dobry pomysl z tym wciskaniem dupska- powpycham i ja w te za male jeansy by porownac co i jak, ob sie tylko nie zalamal :) Udanego weekednu!