Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzionek 29-rozjchana żaba zapadła w sen


No kto jak kto , ale znam siebie najlepiej...był ciąg dalszy wczorajszego nie najlepszego dnia. Chce być tu szczera, wiec jak mnie endorfiny "ganiają" pisze zawsze i jak w odwiedziny wpada moja nie lubiana prze ze mnie koleżanka "rozjechana żaba" też muszę wspomnieć. Była krótko.  Dziś rano  w łóżko pierwsza myśl BIEGANIE no i spontan musiał być. 40min. strzeliłam. Fajnie zaledwie kilka osób, chłodno co uwielbiam tylko wiatr mi dredy z włosów plątał. Jestem na etapie zapuszczania i związać ich jeszcze nie jestem w stanie. dziś mi jest już cudnie. Nawet zaległe w żołądku chipsy nie przeszkadzały mi w rozpoczęciu pięknie dnia. Myśli pozytywne same w głowie mam.:D

Rozmowa o 7 rano z moim facetem, jak mu dosłownie nad sama głowa strzelam rozgrzewkę, On okropny śpioch jest, całkowicie moje przeciwieństwo. 

On: Co Ty tam pawianujesz?

Ja: Idę biegać.

On: Chce Ci się?

Ja : No.Idziesz ze mną?

On:Na głowę nie upadłem.

Ja: A ja tam lubię na głowę upadać.

Pawianowanie to wszelki ruch perze mnie wykonywany. Taki nasz szyfr, przez niego wymyślony.:PP

Tak sobie dzisiaj policzyłam( choć wiem ze to tak nie do końca działa) , ze mój paskowy cel  59 kg.osiągnę na koniec roku.  I w rok 2017 wejdę jak gwiazda nad gwiazdy.Zakradając ze ważę 78 i będę chudła 0,5 kg tygodniowo. Wygórowanych ambicji w tej kwestii nie mam. Przecież 2 kg. miesięcznie to nie jest dużo.  A tak z drugiej strony gdyby to wypalanie sadła było takie proste, to Vitalia była by zbędna. To do jasnej anielki prostą sprawą nie jest więc nie łamcie się dziewczęta swoimi słabościami. Taka nasza ludzka natura-nad ludzi jeszcze nie poznałam , wiec z tego co mnie uczono nie istnieją. Nie ma co się mazać, ze czasami zaszalejemy, pewnie nas to nie uszczęśliwi, ale to nie koniec świata przecież. I tak jesteśmy wszystkie seksowne laseczki tylko musimy ruszyć  swoje dupeczki- coś mi się tu rymuje hahahaha....

Wiec proszę zdawać mi tu relacje ze swoich upadków i wzlotów.

  • bilmece

    bilmece

    16 kwietnia 2016, 15:00

    Jasne, nie ma sensu by przemilczec fakt grzeszenia, badz gorszego dnia. Jest jak jest, jestesmy tylko ludzmi a najwazniejsze jest to by dzialac dalej i nie popasc w otchlam obzarstwa i nieczego nie robienia. Moj facet to tez spioch i on sie w ogle nadzwic nie moze,dlaczego ja w niedziele juz od 5-tej urzeduje. Przepieknego weekendu :) A Plan jak najbardziej do zrobienia! Buziaki

  • Maya27kc

    Maya27kc

    16 kwietnia 2016, 11:53

    Ale u ciebie pozytywnie! :) Też mam podobne plany, powiedzmy "Sylwestrowe", żeby do końca roku gubić te 2kg miesięcznie. I myślę nawet że damy radę i że spokojnie da się ten plan wykonać! :) Ja mam teraz jakiś szalony miesiąc z mega dużymi tygodniowymi spadkami, więc pół kilo wydaje się w 100% osiągalne! :D