Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zadowolenie


Na serio czuje dziś zmęczenie. Strzeliłam 1,14 biegu, było mi mega fajnie i dosyć ciężko. Miało byc ok 45mim. ale sie zagalopowałam i wyszło 30 min. dłużej. Czy ja nie potrafię biegać dla zdrowie dla przyjemności , tylko podnoszę poprzeczkę i podnoszę. Bieganie uzależnia jak fiks. A co będzie jak ja kiedyś bede musiała przerwać treningi? Dla tego nachodzą mnie czasami myśli żeby biegać te 30-45 min. dziennie 3-6 razy w tygodniu. czy nawet ta godz. co drugi dzień, ale nie dłużej. Warzyłam sie dzisiaj waga dokładnie taka sama co tydzień temu 77,2kg. W dalszym ciągu wkręcam sie w świadome jedzenie i bardzo to sobie chwalę. Genialne uczucie jak jedzenie nie rządzi twoim życiem. jesz tylko tyle ile potrzebujesz, jesz wszystkimi zmysłami. Jesz i żyjesz

  • bilmece

    bilmece

    5 czerwca 2016, 04:51

    Dobrze, ze odchuwasz to zmeczenie-ale widzisz i tutaj potrzeba tej swiadomosci. Co wypelniasz w swoim zyciu przez to bieganie? Wybirze swiadomie czas ,ktory na nie posiwecisz i tego sie trzymaj wsluchujac sie co mowi ci Twoj organizm. Czulas zmeczenie, bylo ciezko- co bylo tym co kazalo ci dalej biec, mimo tych znakow ciala? A moze czujesz potrzebe by przekroczyc swje granice? To nic zlego, ale warto sie wsluchac w siebie i znalesc powod :) Sciskam mmocno i zycze pieknej niedzieli!

    • emcia.emilia

      emcia.emilia

      5 czerwca 2016, 08:37

      Godzina wpisu powalajaca hahaha... Dobre pytania. Co było tym co kazało mi biec? U mnie siedzi w głowie to moje ogromne marzenie z przed wielu lat. Maraton. Nie wiem czemu zawsze podziwiałam biegaczy mimo, ze tyle jest fajnych dyscyplin. Bieganie sprawia ze...ze jestem 'widzialna". ze nie sa to tylko puste słowa, a jak ja bym chciała, tylko czynię to. Przyznaje bez bicia ze pierwszych minut biegu na serio nie lubie zanim sie rozbrykam ciezko mi po prostu, ale nigdy nie żałowałam , ze akurat biegne w danym momencie. Przechodzę w taki dziwny stan "swojego swiata" ,sprawia mi ono fizyczna przyjemność. Kompletnie nie czuje swojej wagi. bywa i tak ze podczas biegu na zmianę odczuwam i nadziemskie loty i fizyczne zmęczenie. Ale biegu nigdy nie przerywam. Bieganie ćwiczy mój charakter. pierwszy raz, a biegałam w zyciu kilkukrotnie mówię o tym głosno. pierwszy raz własnie biegam świadomie, kiedys bywalo fajnie(kocham ruch), ale teraz jest to zupełnie inna bardziej świadoma decyzja. teraz mimo nie koguciej wagi mówie o tym bez skrepowania,kiedys było mi głupio bo każdy komentował biegasz i nie chudniesz, mi było na swój sposób wstyd. ludzie nie sa swiadomi wielu rzeczy w kwestii np. nadwagi. mysla ze jak raz rusza noga to słonina sam znika. nie rozumieją pojec kompulsywnego obżarstwa, mimo ze bardzo czesto sami tkwia w tym bagnie. kiedys sie w prost denerwowałam, dzis mówie o tym bardzo spokojnie. Nie biegam dla nikogo tylko sama dla siebie i wcale nie na pierwszym miejscu jest dla mnie schudniecie, czego tez wiel osób nie pojmuje dziwią się jak ja mówie ze to czy tamto mi sie we mnie podoba, ze ja siebie zaczęłam akceptować, a do okoła tylko marudzenie bo 5-ki z przodu nie ma i w s-ke wejsc biedactwo nie moze. bieganie wyraża mnie. duzo mogła bym o tym jeszcze pisać, ale trudno mi to ubrac w słowa. zycie jest zbyt piekne i krótkie na ciagle bezsensowne dążenie do nie istniejacego ideału.