Po weekendzie - a był grzeszny, bo siostra i szwagier mieli urodziny - waga na tym samym poziomie co przed weekendem. Sukces!
W tym tygodniu postanowiłam odpokutować za weekend i wprowadziłam bardziej restrykcyjną dietę.
Stosowałam już kiedyś i super odtruwa organizm - dieta weekendowa - strukturalna oparta na koktajlach. Bardzo zdrowe i pożywne.
No i ok 1,5 kg powinno być mniej:)
Ze względu na to, że schudłam ok 11 kg postanowiłam zafundować sobie sobie nagrodę - zaczynam od soboty zabiegi na ciało - fale radiowe połączone z drenażem. Efekt powinien przerodzić się w utratę centymetrów i roztopieniu tkanek tłuszczowych.
Po całej serii (4) dodam pomiary.
Zbliża się data mojego ślubu. Suknia "główna" też już zamówiona, ale pomiary dopiero na początku kwietnia. Więc jest to dead line mojej walki z kilogramami.
Mam tylko jeden problem - nie chce mi się zadu ruszyć i zacząć ćwiczyć:(
cholernie się od tego migam - a warunki mam - bieżnia, orbi w domu... to już chyba szczyt lenistwa?
nie mam motywacji, jak wracam z pracy to zalegam na kanapie bez sensu!
Czas coś z tym zrobić!
monka78
11 lutego 2014, 13:56bo najlepiej się ćw. jak trzeba wyjść z niego na siłownię albo gdzie indziej.W domu zawsze są jakieś wymówki, ale jest jeszcze czas więc cm. niech spadają.:)