Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[58.] LIMIT PRZEKROCZONY

I co ja ma ze sobą zrobić? Zabić to za mało...Przekroczyłam limit o jakieś 200 kalorii, bo jakoś nie mogłam odpuścić sobie paluszków. No, przecież takie samotne w tym barku były...one i procenty. Jakże mogłam je tam pozostawić. Lepiej im będzie w mym żołądku z jeziorkiem w towarzystwie arbuza, nektarynki i serka wiejskiego. Jakaż ja jestem wspaniałomyślna...

A tak poza to jestem chodzącą stołówką dla komarów...mam ugryzienie na ugryzieniu. Nie mogłam się od nich odgonić, gdy skakałam sobie słodko w lasku niedaleko mego miejsca zamieszkania.

Dzisiejsza aktywność:
- a6w - dzień 17,
- 80 minutowy zestaw ćwiczeń,
- 1764 podskoków na skakance (tendencja zwyżkowa...acha, teraz zamiast kolana boli mnie nadgarstek. Hmm, od skakania?),
- zdecydowanie ponad dwugodzinny spacer.